[ANIME BD] Mobile Suit Gundam Thunderbolt: December Sky – Limited Edition

Moi drodzy, lecimy z pierwszym normalnym wpisem w tym roku. To podsumowanie takim nazwać nie można było, co jest chyba oczywiste. W planach było wrzucenie go jeszcze wczoraj, ale się nie udało go zrealizować. Obsuwa nie jest jakaś tam wielka, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie. Chciałbym napisać, że jutro wrzucę ten planowany z ostatnimi zakupami, ale pogoda mi skutecznie utrudnia wykonanie fajnych zdjęć, więc się przesuwa. W końcu się uda, na pewno. Jeszcze warto wspomnieć, że powoli mi się wyczerpuje miejsce na blogu, więc trzeba chyba będzie ruszać niebawem z jego trzecią odsłoną. Czas na standardowe elementy. Dotarła do mnie wyczekiwana figurka i wygląda ślicznie pod każdym względem. Bardzo mnie to cieszy. Ruszyła jedna z paczek z wyprzedaży. W końcu, chciałoby się powiedzieć. To akurat taka z USA, więc będzie można organizować wysyłkę do naszego kraju, co owocuje jej ujrzeniem… pewnie w marcu dopiero. No trudno, jakoś to przetrwamy. Aktualnie jeszcze czekam na wysłanie takiej z UK i jakieś mangi z pre-orderów. Jeśli chodzi o nowinki wydawnicze, to nie ma za bardzo, o czym opowiadać. Jedyna zapomniana była wspominana w podsumowaniu noworocznym (box Persony), a tak jesteśmy na bieżąco. Teraz większość sklepów czy wydawców miała wolne, więc dopiero zaczną się rozkręcać. Lecimy więc z tematem głównym.
Dzisiejszym gościem honorowym jest japoński limitowany box od filmu Mobile Suit Gundam Thunderbolt: December Sky. Tak, moi drodzy, wracamy do cyklu najpopularniejszych mechów, jakie spłodziła Japonia. Cykl to niezwykle długi, który jest ciągle rozwijany i cieszy mnie ten fakt niezmiernie. Tak jak przygody Jamesa Bonda cieszą się niesłabnącą popularnością, tak samo jest z Gundamem. Oczywiście w obu przypadkach bywają jakieś słabsze momenty, ale cały cykl jest powszechnie lubiany przez fanów mechów. Bardziej wybredni lub nielubiący tzw. kolorowych walk gardzą jakimiś nowszymi odsłonami, ale i oni w sporej części patrzą przychylnie na te najnowsze odsłony, bo są trochę poważniejsze zazwyczaj. Mawiają, że seria trochę wróciła do korzeni (trochę jak ze wspomnianym Bondem, żeby było zabawniej). Lekko się tutaj rozgadałem o cyklu, zamiast się skupić na temacie głównym, ale to chyba już nikogo nie dziwi z czytających mój blog. Tak to już mam w zwyczaju zagajać temat, ale mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkadza. W sumie ktoś mnie za to pochwalił parę razy, nie chwaląc się. W każdym razie jakiś czas temu zrobiłem fotki i chciałem je spożytkować. Dodatkowo właśnie mam taki zamiar porobić recenzje tych japońskich wydań limitowanych, bo zazwyczaj bardzo zachęcają masą dodatków fizycznych, jakością i ktoś tam mnie właśnie prosił o ich recenzje, bo zwyczajnie był ciekaw. Realizujemy więc prośbę cichego fana. Sam film już raz wam opisywałem, ponieważ mam go w dwóch wersjach. Dzisiaj omawianej i tej od Anime Ltd, bo chciałem mieć komplet cyklu w ich wydaniu. Przypomnijmy fabułę tego dzieła. Opowieść osadzona w uniwersum Gundama, którego losy potoczyły się nieco inaczej, niż w powszechnie znanym Universal Century. We wspomnianym UC 0079, siły Federacji Ziemi i Księstwa Zeon biorą udział w bitwie w „Sektorze Piorunów” podczas Wojny Jednorocznej. Ta część kosmosu – znana z ciągłych wyładowań elektrycznych – okazuje się śmiertelnym polem bitwy, gdy pilot Federacji Io Fleming prowadzi szarżę przeciwko asowi Zeonu, Darylowi Lorenzowi i jego oddziałowi snajperów. Ponieważ bojownicy po obu stronach okazują się potężnymi żołnierzami, żadna ze stron nie chce się wycofać, walcząc strategicznie wśród pozostałości kolonii. Ale kiedy Io zdobędzie prototyp Gundama, Daryl będzie musiał „złożyć coś w ofierze”, aby uzyskać wystarczającą moc, by zmiażdżyć wroga i zapewnić zwycięstwo Zeonowi, lub patrzeć, jak jego towarzysze są zabijani przez jednego człowieka. Tak to mniej więcej wygląda. Nie chcę tu ukazywać za wielu detali tego widowiska, chociaż muszę tutaj nadmienić, że jest niezwykle wręcz widowiskowe. Myślę tutaj o świetnej grafice, która wręcz powala, muzyce free jazz podkreślającej niejako szaleństwo pilotów w tej wojnie, oraz właśnie takim nieco cięższym tonie opowieści. To wojna na serio, gdzie nie ma litości względem wrogów czy wykorzystaniem żołnierzy dla większego celu. Nawiasem mówiąc, pierwotnie ukazana jako serial składający sie z czterech odcinków po okło osiemnaście minut, by skończyć w postaci filmu. Z dodatkowymi scenami i spinający całość. W takiej formie występuje na nośniku i tak to należy oglądać. To audiowizualne mistrzostwo doczekało się też wersji na płytach UHD Japonii i w postaci importu w USA. Anime Ltd czy Nozomi nie uraczyło fanów swoją wersją pewnie z powodów licencyjnych, ale kto ich tam wie. Może kiedyś się pojawi? Bardzo mocno bym rozważał zakup, jeśli mam być szczery. Obraz bardzo lubię i oglądałem wielokrotnie. Czas na opis wdania, bo mamy sporo do omówienia. Pod względem jakościowym jest wręcz genialnie. Obraz żyleta, jak to mawiają i to bez cienia przesady. Napisy są bardzo dobre, co podkreśla fakt, że Nozomi ich poprawiać nie chciało, ale brakuje tłumaczeń piosenek. Te się pojawiły dopiero przy wydaniach wspomnianych wydawców z USA czy UK. W formie dodatków na płycie dokumenty, jakieś plansze ze szkicami, trailery i tym podobne. Nie ma wersji serialowej, gdyby ktoś szukał. Nie wiem, czy jest potrzebna komuś po powstaniu filmu, ale do kolekcji mogli w sumie dać. Czas na opis fizycznych aspektów.

Specyfika wydania:
Języki: japoński, angielski
Dźwięk: angielski (DTS-HD Master Audio 5.1ch), angielski (Linear DTS 2.0ch), japoński (DTS-HD Master Audio 5.1ch), japoński (Linear PCM 2.0ch)
Rozdzielczość: 1080p HD
Format obrazu: 16:9
Region: free
Napisy: angielskie, japońskie, chińskie, koreańskie, francuskie
Dyski: 2xBD

Podobnie jak większość wydań japońskich, otrzymałem taki tekturowy box na to cacko. Nie wyglądał zachęcająco, bo to tylko w formie asekuracji, więc go wywaliłem jakiś czas temu (lub leży gdzieś odłogiem). W środku dostajemy właściwą część w folii zabezpieczającej, by nic się nawet nie kurzyło na półce. Mamy tutaj prześliczny box z obi, na którym umieszczono opisy. Wszystko w trosce o fanów i nieniszczenie dzieł umieszczony na pudełku. Co w środku? Całkiem sporo, bo cztery artoobooki ze scenorysami, właściwa książeczka z ilustracjami z tego obrazu, dokument na płycie BD wraz z innymi dodatkami i właściwy film. To tak pokrótce, a zaraz z detalami.

Wspomniana okładka po ściągnięciu obi/tej wstążki z opisami.

Tylna jej część, czyli kolejna świetna grafika.

Czas na pierwszy scenorys z czterech. Każdy, co nietrudno było się domyślić, jest powiązany z kolejnymi odcinkami wersji serialowej. Mamy tutaj kompletną wersję tego dodatku. Przeglądając je, można poznać proces produkcyjny i porównać szkic twórcy z wizją ostateczną po pracy animatorów. Część powie, że to zwyczajny zapychacz i niby można przyznać rację, ale mimo wszystko lubię sobie popatrzeć czasem na takie rzeczy.

Podgląd ze środka, byście poznali, jak to wygląda.

Okładka od scenorysu drugiego odcinka.

Podgląd ze środka, byście poznali, jak to wygląda. Musicie mi zaufać, chyba że poznajecie sceny?

Okładka od scenorysu trzeciego odcinka.

Ponownie podgląd ze środka. Strona wybrana raczej losowo.

Okładka od scenorysu czwartego, a zarazem ostatniego odcinka.

To już ostatni podgląd ze środka.

Czas na kolejny artoobk, czyli prace animacyjne, zdjęcia i wywiady z zespołem, a całość zamknięta w stu ośmiu stronach. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo dużo informacji się tu przewija, które są po japońsku, więc z ich zgłębiania nici. Przynajmniej dla mnie. Natomiast można sobie przeglądnąć na spokojnie masę ciekawych grafik. Tym razem są w kolorze i na śliskim papierze. Całość robi naprawdę pozytywne wrażenie.

Podgląd ze środka, byście zobaczyli, jak to wygląda.

Kolejny dodatek to digipack z dokumentem o powstawaniu tego obrazu. Ciekawa rzecz, ale niestety bez napisów do całości. Wprawdzie można sobie trochę tutaj i tak pooglądać, ale trochę tracimy. Szkoda. Pamiętam, że wspominałem przy recenzji podobnego wydania od kontynuacji, że box został wykonany bliźniaczo, ale jednak lepiej. Teraz pewnie rozumiecie, czemu tak napisał. Nie, żebym narzekał, i tak jestem bardzo zadowolony, ale jednak trochę szkoda.

Tylna część okładki. Całkiem nieźle to wymyślili. Podoba mi się konspekt wykonania tej okładki.

Podgląd na płytę.

A teraz sam film. Tak, dodatkowo dali nam obwolutę, by wykorzystać wszystkie grafiki promocyjne. W końcu to wersja kompletna. Ma być wszystko. Na obwolutę dodatkowo wrzucono obi, by nie psuć nam grafiki opisami.

Tutaj tylna część obi.

Okładka po ściągnięciu wspomnianego obi.

Tylna jej część.

Okładka pudełka z płytą główną. W wersji standardowej mamy oczywiście tylko BD-case (nawet bez obwoluty, żeby jeszcze więcej stracić).

Tylna część pudełka, czyli kolejna świetna ilustracja.

Podgląd na płytę i zawartość po otworzeniu.

Książeczka, którą widać było koło płyty. Liczy sobie 16 stron i jest wypełniona opisami serii, postaciami, mobilami bojowymi, które pojawiają się w filmie itd. Całkiem nieźle bym powiedział. Nie jestem pewien, czy występuje w wersji standardowej, ale nie zdziwiłbym się, gdyby jej brakowało. Istniała jeszcze edycja specjalna, która zwierała tylko ten BD-case z płytą i obwoluta. Tam już na pewno była książeczka.

Tylna jej część.

Podgląd od środka, byście wiedzieli, o czym tu napisałem.
Podsumowanie: Audiowizualna perełka z kultowego uniwersum o mechach. Można ją oglądać właściwie bez znajomości uniwersum, ale fani ja dodatkowo docenią, jako odejście od nowej formy i lekki powrót do korzeni cyklu. Bez przesady, oczywiście, tam nie było aż tak poważnie, ale zdecydowanie bliżej od dokonań przed omawianą produkcją. Wydanie obfituje w masę scenorysów i grafik, które docenią kolekcjonerzy, fani obrazu lub cyklu produkcyjnego. No i oczywiście maniacy, którzy chcą otrzymać coś pięknego lub mieć najlepsze wydanie. Robi piorunujące wrażenie, więc spełni pokładane w nim nadzieje. Ciągle możliwe do nabycia, ale tylko z drugiej ręki, która nie zawsze sobie liczy krocie. Zainteresowanych zapraszam do wiadomych serwisów. To tyle na dzisiaj, miłego.