[ANIME DVD] Air: The Motion Picture

Ruszamy z kolejnym wpisem, moi drodzy, dla odmiany normalnym. Trochę się tu śmieję, bo raptem dwa były specjalne, ale jednak. W każdym razie dzisiaj typowo recenzencki raczej przez dłuższy czas tylko takich się spodziewajcie. Aktualnie zaczynam tworzyć lekkie zapasy na jesienno-zimowe dni, gdy słońce nie będzie mnie tak rozpieszczać, jak to jest aktualnie. W ostatnim okresie tego typu bardzo mocno się przydały, więc trzeba z tego faktu wysnuć przyszłościowe wnioski, ze tak ujmę. Czas na stałe elementy. Ni do mnie nie dotarło, ale paczka z UK już w kraju, więc powinna być na dniach. Czas na zapowiedzi. Wydawnictwo Dango ogłosiło ich kilka. Kikoeru? (dramat, romans, okruchy życia) od Aoi Hashimoto. Cytując wydawcę: Gdybym ograniczył się do bycia zwykłym słuchaczem, nigdy nie znałbym tych uczuć… Jedynym hobby nieśmiałego studenta Itsukiego jest słuchanie audycji radiowej prowadzonej przez DJ-a Aratę Yunoguchiego (pseudonim Yuno). Pewnego dnia Itsuki spotyka swojego idola na ulicy i w nieoczekiwanym przypływie odwagi zagaduje do niego. Dzięki temu wybierają się razem na herbatę. Kiedy Itsuki zwierza się, że chciałby być dobrym mówcą, Yuno daje mu swoje rady. Od tego momentu, mając w pamięci jego słowa, Itsuki zaczyna się stopniowo zmieniać. W nadziei na ponowne spotkanie wybiera się do księgarni, w której się poznali i zastaje tam Yuno. W miarę jak kurczy się między nimi dystans, w obojgu rodzą się pewne uczucia… Dalej mamy Nie chciałem się zakochać… (dramat, romans) od Minta Suzumaru. Cytując wydawcę: Yoshino ma trzydzieści lat, jest gejem i daleko mu do flirciarza — ani razu w życiu się z nikim nie umówił. Gdy już prawie pogodził się z faktem, że umrze w samotności, pewnej nocy w barze dla gejów, w którym znalazł się po raz pierwszy, spotyka młodego, czarującego, srebrnowłosego Rou, i wypija z nim kilka drinków. Tajemniczy urok Rou przyciąga Yoshino, rozmowa łatwo się klei i szybko przeradza się w coś więcej…? Ckliwa i wesoła historia o relacji między skaczącym z kwiatka na kwiatek przystojnym studentem i pracującym dorosłym, który jeszcze nie poznał smaku miłości. No i ostatni to Nomi x Shiba (dramat, romans, komedia) od Tohru Tagura. Cytując wydawcę: Minęły dwa lata odkąd Nomiya dostał się do męskiej szkoły z internatem. I, jak dotąd, nigdy się w nikim nie zakochał. „Dlaczego tak się denerwuję, kiedy patrzę na mojego współlokatora, Mikoshibę? Jest uroczy jak dziewczyna. Ale przecież powinny mi się podobać cycuszki!” Pełna gagów komedia o nastolatkach, w której krzyżują się rozsądek i instynkt. To wszystko są tytuły z gatunku boys love, czyli nie dla mnie. Czas na część główną.
Dzisiejszym gościem honorowym jest limitowany box z serialem Air: The Motion Picture na płytach DVD od ADV Films, czyli powracamy do cyklu recenzenckiego Kyoto Animation. Tak, moi drodzy, porobiłem ostatnio fotki, więc pora je wykorzystać. Od razu sprostowanie, żeby nie było niedomówień czy tam jakichś stwierdzeń, że autor tego wpisu tutaj zmyśla. Tak, zdaję sobie sprawę, że tytuł ten został wyprodukowany przy Toei Animation. Najzwyczajniej w świecie łączy się z Kyoto Animation przez serial Air, dlatego też tutaj wylądował. Podobnie było z visual novel Clannad, więc to nawet nie jest jakaś „nowa zagrywka”. Wyjaśnienia mamy za sobą, więc pora na konkrety. Może najpierw trochę o fabule. Yukito Kunisaki przybywa do miasta na lokalne święto, które ma się odbyć równo za tydzień. Zamierza zarobić na nim pieniądze dzięki swoim umiejętnościom marionetkarza i kukiełce, którą dostał kiedyś od matki. Chłopak ma jeszcze jeden cel w życiu – znaleźć tajemniczą dziewczynę ze skrzydłami, która ponoć cały czas unosi się w przestworzach. W tym samym czasie dla Misuzu Kamio kończy się semestr i zaczynają się wakacje. Dziewczyna ma pracę wakacyjną: musi opisać swoje miasto. Za punkt wyjścia bierze legendę o skrzydlatych ludziach, którzy niegdyś zamieszkiwali te tereny. I jak to w takich tytułach bywa, dwójka głównych bohaterów musi się spotkać i spędzić ze sobą choćby odrobinę czasu. Air: The Movie jest osnuty wokół tego samego wątku, co seria TV, ale został oparty przede wszystkim na grze o tym samym tytule, wydanej na Dreamcast, PC i PS2. Jednak tego filmu nie powinno się w żaden sposób łączyć z serią TV i vice versa, ale należy uważać go za oddzielną produkcję. Tak też postąpię przy pisaniu tej recenzji i skupię się wyłącznie na filmie, który zasługuje na jak największą uwagę. Fabuła, którą nas uraczy ta produkcja, jest bardzo dobra. Ujrzymy tutaj ciekawą historię, przeplatającą wątek przygód Misuzu i Yukito opowieścią o Kannabi­‑no­‑Miko – przedstawicielce skrzydlatych ludzi. Największą zaletą filmu jest właśnie powiązanie tych dwóch głównych wątków całej historii, które są jednymi z bardziej interesujących, jakie ostatnio widziałem. Fabuła, ogólnie rzecz ujmując, jest dynamiczna i nie uraczy nas żadnymi dłużyznami, które byłyby na pewno denerwujące w półtoragodzinnym filmie. Liczba bohaterów Air została ograniczona do niezbędnego minimum, o czym szybko będzie się można przekonać. Nie spotkamy tutaj dodatkowych dziewcząt, które wprowadzały zbędne wątki fabularne, niezwiązane z żadnym z głównych bohaterów. Poznajemy trzy postaci – Yukito, Misuzu i jej matkę, Haruko. Na nich koncentruje się uwaga scenarzystów i to właśnie ich historia będzie stanowić oś fabuły. Cała trójka ma interesujące osobowości. Ich problemy są dobrze oddane, a reakcje w poszczególnych sytuacjach – realistyczne, co zaczynam doceniać po obejrzeniu niektórych innych serii anime. Pod względem graficznym Air: The Movie jest dopracowany w niemalże każdym szczególe (jeśli patrzymy na rok 2003, gdy ta pozycja powstawała, a nie na czasy obecne i perełki jak Violet Evergarden, żeby nie było). Piękna kreska i świetne efekty stanowią niesamowitą zaletę tego filmu. Widać po prostu, że produkcja nie została zrobiona „na odwal się”, jak prawie każde przeciętne anime. Ale ponieważ ideały nie istnieją, i tutaj znajdziemy pewne niedociągnięcia. Nie wpływają one jednak w żaden sposób na przyjemność oglądania, więc nie warto zawracać sobie nimi głowy. Szata graficzna filmu jest zrobiona wystarczająco dobrze, by cieszyć oko nawet wybrednego odbiorcę [tanuki.pl]. Reasumując, mamy tutaj kinową wersję serialu, ale opracowaną przez inne studio, które skupiło się tylko i wyłączenie na wątku głównym znanym z oryginału. Nie wprowadzono postaci pobocznych i ich wątków, ponieważ nie było na to czasu przy pojedynczej produkcji w postaci filmu. Dodatkowo mamy pewne różnice względem wersji znanej z serialu i nieco inny nawet wygląd postaci, bo całość opracowało inne studio, jak wspominałem. Całościowo wypada to naprawdę przyzwoicie, ogląda się przyjemnie i bez zgrzytów. Wprawdzie wolę serial, ale film też jest naprawdę przyjemny w odbiorze. Nie wiem, czy pamiętacie moją recenzję kinowej wersji Clannad lub sami oglądaliście, ale tam już tak różowo nie jest. Serial tamten i sama historia są po prostu zbyt obszerne, nie wspominając o gorszej produkcji jako takiej (prawdopodobnie mniejszy budżet). W każdym razie polecę ten film, gdy ktoś by chciał sobie zobaczyć inna wizje lub przypomnieć fabułę w nieco inne wersji. Pod względem napisów czy jakości obrazu jest całkiem przyjemnie Jest to wprawdzie DVD, ale remasteru ta pozycja na Blu-ray nigdy się nie doczekała i coś czuje, że tak może już pozostać. Czas na detale dotyczące fizycznych aspektów tego wydawnictwa.

Specyfika wydania:
Języki: japoński, angielski
Dźwięk: Dolby Digital 5.1 (angielski i japoński)
Rozdzielczość: 480i
Format obrazu: 16:9
Region: 1
Napisy: angielskie
Dyski: 1xDVD

Mamy tutaj najzwyklejsze w świecie wydanie typu DVD bez jakichkolwiek dodatków w postaci książeczek czy pocztówek. Standardowa okładka i płyta w zestawie. Kiepsko? Może i tak, ale to już pozycja niedostępna od dawna, więc i tak stanowi gratkę kolekcjonerską. Film ten był wydany po angielsku tylko w USA i to trzy razy. Dzisiaj prezentowanej, w zmienionej okładce jakoś dwa lata później i w tzw. S.A.V.E. Wszystkie miały to samo kodowanie czy dodatki, których tutaj najzwyczajniej nie ma.

Podgląd na płytę.
Podsumowanie: Seria w pigułce. Ogólnie rzecz ujmując, film ten jest bardzo dobry. Jak każda rzecz ma swoje plusy i minusy, ale tych pierwszych posiada o wiele więcej. Osobom zainteresowanym filmem, a znającym serię TV wspomnę, że te dwie produkcje nie tworzą żadnej spójnej całości i w wielu momentach się różnią. Po ten tytuł może spokojnie sięgnąć każdy, bo po prostu naprawdę warto. Od dawna niedostępny w szeroko pojętej dystrybucji, ale możliwy do złapania na aukcjach w zagranicznych serwisach. To tyle na dzisiaj, miłego.

Dodaj komentarz