[ANIME UHD] One Piece Film: Red – Deluxe Limited Edition

Czas na najnowszy wpis, moi drodzy. Tym razem bez opóźnień. Tak lukam sobie na następny tydzień i jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, może być tutaj dosyć „gęsto”, jeśli chodzi o wpisy. Z drugiej strony moje plany się czasem sypia u podstaw, więc z góry was przepraszam (śmiech). W każdym razie powinien mieć co opisywać. Zastanawia mnie fakt festiwalowej paczki oraz, kiedy ją właściwie otrzymam. Po cichu sobie liczę, że w tym tygodniu, ale różnie może być. Zobaczymy. Czas na nowinki wydawnicze. Wydawca J.P.Fantastica zapowiedział wydanie dwóch mang od Tsutomu Nihei. Na początek ABARA (reedycja w nowym formacie — pasującym do BLAME, NOiSE i BIOMEGI) Świat przyszłości. Miasto, nad którym górują dwie ogromne, tajemnicze bryły, znajdujące się tam tak długo, że wielu mieszkańców uznaje je za naturalne wytwory skorupy ziemskiej. Pewnego dnia jeden z obywateli zmienia się w budzącego grozę potwora. Incydent zapoczątkowuje serię niepokojących zjawisk, która może okazać się brzemienna w skutkach. Oto bowiem po wielu latach ponownie pojawiły się przerażające „białe pustelniaki”… Kim jest tajemniczy Denji Kudou? Dlaczego przemienia się w chronioną groteskowym pancerzem istotę, podobną do tych, z którymi przyszło mu walczyć? Czy to jemu będzie pisane położyć kres serii objawieńców? Czy będzie jedynie trybem w historii przytłaczającego, pełnego symboli świata przyszłości, stworzonego przez Tsutomu Niheia? Kolejny tytuł to (tutaj już nowość) BIOMEGA. W tej przerażającej wizji przyszłości Tsutomu Niheia, wirus N5S rozprzestrzenił się po ziemi, zamieniając większość populacji w stworzenia przypominające żywe trupy. Agent Toha — Zoichi Kanoe, z pomocą komputerowej sztucznej inteligencji Fuyu, wbudowanej w jego motocykl, poszukuje klucza do wybawienia ludzkości. Przygotuj się na niesamowitą podróż – na świat BIOMEGA, gdzie surrealistyczne krajobrazy i walka z wypaczającym umysł złem są na porządku dziennym. W końcu, że tak powiem. Doczekaliśmy się mangi Biomega w naszym kraju. Nad Abarą będę mocno myślał, bo mam ją w swoich zbiorach, ale uwielbiam autora, piękna kreska i kolekcjonerskie wydanie… No kusi, i to bardzo. Dango natomiast wyda mangę Toumei na Ai no Utsuwa („Przezroczysta miłość”) od hitomi. Cytując wydawcę: Nadprzyrodzona istota, która zjada ludzkie nieszczęścia oraz cierpiący na chroniczną samotność i pecha młodzieniec. Łącząca w sobie destrukcję i odrodzenie manga boys love o tych, którzy poznali miłość ważniejszą niż życie. Miki Donoue od dziecka wiódł życie przepełnione pechem. Był łagodny, tchórzliwy i zawsze unikał innych ludzi, by nie sprowadzić na nich tragedii. Pewnej nocy usłyszał tajemniczy głos mężczyzny, mówiący: „Oddasz mi swoje nieszczęście?”. Okazuje się, że mężczyzna jest istotą zwaną „Akashibito”, rodzajem potwora, który żywi się ludzkim nieszczęściem, aby przedłużyć swoje życie. Oznajmia Mikiemu, że właśnie umiera z niedożywienia. Ten nadaje mu imię Shiro i zgadza się zostać jego żywicielem. Tym samym zaczynają wspólne życie. Shiro jest zachwycony możliwością poświęcenia się dla swojego ludzkiego żywiciela, ale w pewnym momencie zauważa, że Miki go pociąga. Jednakże im więcej upływa dni przepełnionych szczęściem, tym dziwniejsze rzeczy zaczynają się dziać z ciałem Shiro…? Nie moje klimaty. Czas na część główną.
Dzisiejszym gościem honorowym jest film One Piece Film: Red w wersji Deluxe Limited Edition na płycie UHD prosto z Japonii. Tak, moi drodzy, dzisiaj postanowiłem wam opisać to cacko. Może zacznijmy od paru faktów związanych z tym zakupem, filmem i wydaniem, zanim sobie przejdziemy do jego opisu jako takiego. Pierwszy raz zobaczyłem go w kinie w naszym kraju. Tak, to jedna z tych pozycji, które miała premierę u nas na dużym ekranie. Sporo osób kiedyś narzekało, że u nas nie możliwości zobaczenia w kinie tego typu rzeczy — i słusznie, sam to robiłem. Gdy już się pojawiły, biadolą o ludzi w kinie, kiepski TS, jakieś wpadki w tłumaczeniu. Serio, ludzie, wy się ogarnijcie, bo naprawdę wymiękam. Od razu wspomnę, że niech każdy robi, co tam sobie chce, ale czasem zachodzę w głowę, czy niektórym można w jakiś sposób dogodzić. Abstrahując od tych osób i opinii, byłem wręcz oczarowany tym seansem. Działo się tak z kilku powodów. Po pierwsze ciągle to były (w sumie dalej są) pierwsze seanse w kinie animacji japońskiej, a takie rzeczy ogląda się inaczej w takim miejscu. Mam wielki telewizor, świetnej jakości wydania UHD i naprawdę trudno na coś narzekać, ale to nie jest sala kinowa — jeśli ktoś mi mówi, że on ma lepiej w domu, to albo dawno nie był w kinie, albo tego nie czuje (czego tam brakuje). Są zalety, oczywiście, oglądania w domu i same seanse kinowe, są niesamowite, bo jednak nie tak częste — gdyby spowszedniały, też by m inaczej na nie patrzył. Kolejna sprawa to muzyka Ado, która tutaj się znajduje i jest wspaniała. To było jedno z moich pierwszych zetknięć się z nią, więc tym bardziej mnie to onieśmieliło, a kultowe Tot Musica w ogólnie wgniotło w fotel. To połączeniu obu faktów (dodając, moim zdaniem całkiem zgrabny przekład) sprawiły, że pokochałem ten film, jak i na nowo One Piece. Reasumując, gorąco polecam już tutaj. To wszystko sprawiło, że rzuciłem się na dzisiaj omawiane wydanie jak szczerbaty na suchary. Stało się to za sprawą niezwykle bogatego wydania od filmu, który mnie powalił, że tak ujmę. Już bliżej premiery okazało się, że perełka ta ma dosyć istotną skazę w pewnym sensie. Tutaj nie ma angielskich napisów. Trochę wkurzony, ale ciągle naładowany faktem, że to film świetny i już ustawiający tę perełkę w kolekcji, nie anulowałem swojego zamówienia. Ostatecznie obejrzałem film, dodając w locie napisy „fanowskie”, a moje wydanie na UHD od Anime Ltd i tak w pewnym momencie dotrze, więc będę miał ze zrozumiałym subem na płycie. Gdyby dwadzieścia lat temu ktoś mi powiedział, że opowieść o piratach stanie się jednym z najpopularniejszych shonenów na świecie, popukałabym się w głowę. U schyłku lat 90. dla mnie i moich rówieśników liczyły się wyłącznie przygody pewnego nierozgarniętego Saiyanina i, ewentualnie, powoli przebijające się do naszej świadomości Pokemony. Tymczasem to właśnie „One Piece” jest aktualnie najdłuższym tasiemcem. Co więcej, najnowszy film w serii już stał się nie tylko najlepiej zarabiającym tytułem w cyklu, ale i najlepiej zarabiającym tytułem w Japonii 2022 r. Supremacja Słomkowych Kapeluszy jest niezaprzeczalna. Chociaż wydarzenia przedstawione w filmie nie należą do kanonu (z paroma drobnymi wyjątkami), to umiejscowienie ich w czasie nie przysparza kłopotów. Uta (Ado śpiewa jej piosenki, ale głosu już jej nie użycza. Trochę szkoda, ale w sumie nie powinno to dziwić), przyjaciółka Luffy’ego z dzieciństwa, została wprowadzona do anime w 1029 odcinku, tuż przed japońską premierą filmu. Wiemy o niej tyle, że od najmłodszych lat urzekała wszystkich swoim śpiewem i że jej największym marzeniem było śpiewanie szantów dla załogi swego ojca, Rudowłosego Shanksa. Życie jednak przygotowało dla niej inny scenariusz. Oto Uta stała się wielbioną przez miliony diwą. Za sprawą ujmującego głosu i niesamowitej scenicznej prezencji wielu jej oddanych fanów gotowych jest zrobić dla niej absolutnie wszystko, a już na pewno wziąć udział w największym muzycznym widowisku na wyspie Elegia. Tam też zjawia się ekipa Luffy’ego. I chwała mu za to, bo choć jest nieco nierozgarnięty, udaje mu się udaremnić próbę porwania Uty. Ale nie wszystko jest tu takie, jak się wydaje. Dość napisać, że do wyspy zbliża się Marynarka, wydarzeniom przygląda się Starszyzna Pięciu Gwiazd, a wszystkie znaki na niebie i pięciolinii wskazują, że nadchodzi nieuchronna katastrofa wywołana potężnym głosem Uty. Uczciwie uprzedzam, że jeśli nie jesteście fanami musicali ani nawet filmów, w których postacie od czasu do czasu sobie podśpiewują, to może być ciężko. Japońskiej muzyce popularnej daleko do jej południowokoreańskiego odpowiednika. W dodatku więcej tu ciężkich, rockowych brzmień pokroju X-Japan albo The Gazette niż słodkiego, idolkowego plumkania Musumek bądź AKB48. Można powiedzieć, że czas wielkich solistek też już przeminął, chociaż spektakularnie rosnąca popularność Ado – śpiewającego głosu Uty – przywraca nadzieję dla j-popu. Ado zachwyca bowiem barwą i mocą swojego głosu. Pozostali artyści też się spisali – tak że zaraz po seansie aż się chce odpalić ścieżkę dźwiękową i ponownie zanurzyć w tych wspaniałych brzmieniach. Każda wyśpiewana przez Ado piosenka jest ponadto idealnie zgrana z wydarzeniami dziejącymi się na ekranie i ma taką moc, że dodaje życia monetami ciągnącym się scenom. Każdy występ Uty spokojnie mógłby funkcjonować jako samodzielny teledysk. Twórcy włożyli mnóstwo serca w to, by nie tylko segmenty śpiewane, ale i te, w których dobro ściera się ze złem, wyglądały spektakularnie i cieszyły oczy. Trzeba przyznać, że animatorzy z Toei Animation poczynili ogromny progres na przestrzeni lat, do tego stopnia, że „One Piece Film: Red” to pierwszy film z całej serii, który mogłabym sobie regularnie powtarzać. Napisałem już, że widzowie nie będą mieli problemów z identyfikacją postaci, układu sił i zależności panujących w świecie piratów. Ale to tylko połowiczna prawda, bo osoby nieznający ani serii, ani kontekstu mogą już poczuć się zagubieni. Twórcy nie tłumaczą bowiem, kim są bohaterowie i dlaczego zachowują się względem siebie w określony sposób. Sceny są też okraszone mnóstwem smaczków i referencji, których niedzielny fan anime raczej nie wyłapie. „One Piece Film: Red” odzwierciedla wszystko, do czego przyzwyczaiła nas główna seria. Poza dużą dawką humoru i intrygujących zwrotów akcji mamy tu przede wszystkim do czynienia z opowieścią o przyjaźni, trudnych relacjach międzyludzkich i życiu w zgodzie z samym sobą. Nawet jeśli nie jesteście za pan brat z losami Załogi Słomkowego Kapelusza, ruszajcie do kina… [filmweb.pl]. Zaraz, stop, to już nie ten czas. Po nośniki do sklepów i dajcie się ponieść tej muzycznej przygodzie. Może nie będę opisywał jakości tłumaczenia, nawet jeśli suby, których używałem podczas seansu, pochodziły z oficjalnych źródeł (a przynajmniej tak głosiła notka). Pod względem jakościowym mamy tutaj perełkę. Kodowanie jest niezwykle czyste, a kolory wyraziste. Niby coś doczytałem, że film został przeskalowany do UHD, ale jakoś trudno m iw to uwierzyć, bo jednak wygląda lepiej na UHD. Mimo wszystko największą zaletą tego nośnika jest świetna jakość dźwięku i kolorów. Swoją drogą filmy One Piece wyglądają coraz lepiej — większy budżet i mijające lata wynoszą tę serię na jakościowe wyżyny — wszak początkowo wszystko było w jakości SD. Czas na opis warstwy fizycznej, bo na tym mogę naprawdę sporo napisać, bo jest o czym.

Specyfika wydania:
Języki: japoński
Dźwięk: Dolby Atmos (japoński)(UHD); LPCM 5.1 (japoński)(BD); LPCM 2.0 (japoński)(DVD)
Rozdzielczość: 2160p 4K (UHD), 1080p HD (BD) i 480p (DVD)
Format obrazu: 16:9
Region: free (UHD), A (BD)
Napisy: japońskie
Dyski: 1xUHD, 1xBD i 1xDVD

Film kinowy ONE PIECE FILM RED, który był hitem numer jeden w 2022 roku i który odniósł fenomenalny sukces, jest wreszcie dostępny na Blu-ray i nośniku UHD. Wydawca japoński, by uczcić ten fakt i zaspokoić fanów zarówno serialu, jak i samej Ado, bo ci też ustawiali się w kolejce po zakupy, postanowili wydać naprawdę bogate wydawnictwo i trzeba im oddać, że dopięli swego. Jest zarówno unikatowe, jak i pomysłowe. Po pierwsze sama wielkość, czy szerokość pudła robi wrażenie. Grubaśne to i to bardzo, co sugeruje coś ciekawego w zestawie. W środku mamy film na formacie UHD i Blu-ray oraz bonusową płytę DVD. To wydanie zawiera następujące bonusy: błyszcząca opaskę na nadgarstek, lampkę pierścieniową, szesnaście pocztówek, długopis z mieczem Uty, „ruchomą” grafikę, grę wraz z żetonami oraz ślimakofon. Prawda, że jest nietuzinkowo?

Przód po ściągnięciu szarfy z opisem. Tak, przód, wiem, że grafika bardziej by na to pasowała, ale tak to wygląda.

Tył pudełka — po przeciwnej stronie tej ładnej i rozpoznawalnej grafiki, czyli pod opisami.

Pudełko po ściągnięciu jednej części, czyli prezentacja zawartości.

Przód digipacku z płytami.

Tylna jego część.

Podgląd do środka, czyli na dyski. Tutaj pewna ciekawostka dla wszystkich. Coś przeglądałem dyski i nie znalazłem tutaj dwóch odcinków nawiązujących tematycznie do filmu (gdzie pojawiła się Uta), mimo że w wydaniu UK czy USA coś takiego miało miejsce. Chyba w Japonii założono, że wszyscy sobie kupują serial i nie ma to sensu. Niemniej trochę dziwne.

Czas na pierwsze pudełeczko z dodatkami.

Na początek ruchoma grafika. Wiem, nie widać tego na fotce za bardzo, ale pod wpływem ruchu zmienia się twarz.

Drugi dodatek to grafiki. Jest ich osiem, ale są dwustronne, więc mamy ich szesnaście. Tak, trochę to naciągane, ale po prawdzie wszystko się zgadza.

Tutaj po obróceniu.

Na koniec gra planszowa — w Go, jeśli dobrze rozumiem. W sumie miałem sprawdzić, jak się w to gra. Nie jest to znowu takie proste, bo instrukcja jest po japońsku. Można wprawdzie zeskanować, zastosować OCR… I gotowe.

Podgląd na żetony od gry. Nie wszystkie wrzuciłem, ale reszta się powtarza.

Czas na drugie pudełeczko.

Na początek błyszcząca opaska na nadgarstek, lampkę pierścieniową, oraz długopis z mieczem Uty. Pierścień ma kilka kolorów do wyboru, trzeba sobie przełączyć po prostu. Takie małe gadgety, a naprawdę cieszą. Swoją drogą wiem, że to takie chińskie zabawki, ale naprawdę nieźle je wykonali.

No i w końcu ślimakofon. Wygląda cudnie, jakby był wyjęty z filmu czy serialu. Sporo fanów dla tego dodatków głównie brała te edycje.

Jeszcze jedna fotka. Naprawdę fajnie wykonany.
Podsumowanie: Uta — najbardziej kochana piosenkarka Świata. Jej głos, który ukrywa jej prawdziwą tożsamość, został opisany jako „Nie z tego świata!”. Po raz pierwszy pojawi się publicznie podczas koncertu na żywo. Podczas gdy miejsce koncertu wypełniają fani Uta – podekscytowani piraci, przyglądająca się wszystkiemu uważnie marynarka wojenna i Słomkowe Kapelusze prowadzone przez Luffy’ego, który po prostu przyszedł cieszyć się jej występem. Głos, na który czekał cały świat, zaraz zabrzmi jak nigdy dotychczas. Historia zaczyna się od szokująco – okazuje się, że Uta jest „córką Shanksa”… A to dopiero początek niespodzianek. Kultowa już najnowsza odsłona One Piece po przeogromnym sukcesie na całym globie otrzymuje niezwykle bogatą edycję kolekcjonerską. Cieszy zawartością upominków dla fanów, ale nie ma napisów w zrozumiałym języku. Nawiasem mówiąc, były jeszcze dodatki do sklepu Amazon, które kosztowały „ekstra” (i to naprawdę sporo) – szarfa na box z grafikami czy metalowe pudełko typu steelbook. Odpuściłem sobie. Warto kupić, gdy znacie japoński lub jesteście fanami z budżetem. Sam film możliwy do nabycia z napisami angielskimi z UK lub USA. To tyle na dzisiaj, miłego.