[MANGA PL] Krew na szlaku (TOM 1)

Czas na najnowszy wpis, moi drodzy. Weekend ma się ku końcowi, a wy niewiele porobiliście? Mam tak samo prawie zawsze. Planów cała masa, a potem się wyrabiamy tylko z częścią. Tak to już bywa i trzeba robić, co się da w tygodniu, a nie liczyć na „czas z gumy” w te dwa dni. Taka mała dygresja z mojej strony, by jakoś zagaić. Powoli się tutaj wygrzebuję z pewnych tematów, ale jeszcze z jednym jestem w plecy i mam cichą nadzieję nadgonić go w tym tygodniu, więc trzymajcie kciuki. Czas na zapowiedzi. Powinienem dzisiaj wrzucić te o figurkach, ale zrobimy to następnym razem. Teraz parę starszych i nowszych wrzutek, które do tej pory nie były ogłaszane. From Software zapowiedziało i uruchomiło pre-ordery od dodatku „Elden Ring Shadow of The Erdtree”. Pojawiła się nawet edycja kolekcjonerska, która schodzi jak ciepłe bułeczki. Nie wiem, czy znajdę na to kiedyś czas, bo coraz mniej gram, ale zapowiada się niesamowicie. YOASOBI wyda singiel od „Biri-biri”. mamy do wyboru edycję z koszulką na płycie CD lub na czarnym nośniku (dwa kolory) dostępne w pre-orderze. Ścieżka dźwiękowa od „Mobile Suit Gundam Seed Freedom” doczeka się wersji na trzech płytach winylowych w Japonii. Anime Ltd uruchomiło pre-order od „Gundam Build Fighters Try – Season 2 – Part 1 – Collector’s Edition (BD)”, czyli kolejna cegiełka z kultowego uniwersum o mechach do nabycia. Czas na część główną.
Dzisiejszym gościem honorowym jest pierwszym tom mangi „Krew na szlaku” od Oshimi Shuzo, a wydanej przez Kotori. Tak, moi drodzy, dzisiaj padło na kolejną nowość na naszym rynku i co zabawne, jeszcze przeze mnie nieprzedstawianą. Chodzi mi tutaj o mój „kącik” ze skarbami. Stało się tak, ponieważ pozycja ta dotarła pierwszego lutego w zbiorczej paczce (stąd wspomniane opóźnienie). Tak to już bywa, więc mówi się trudno. Pierwotnie zadebiutowała jeszcze w styczniu, więc był to mocny początek roku. Wynika to z samego tytułu i wielkiej premiery ogólnej dzieł Oshimi Shuzo, którego tutaj bardzo brakowało. Teraz już są dwa tytuły, bo drugi miał premierę w piątek. Jaki, pewnie się domyślacie, a jeśli nie, na razie wam tego nie zdradzę. Skupmy się na dzisiejszej premierze. Historia zaczyna się dość tajemniczo i nietypowo. Przyglądamy się marce i jej synkowi, którzy podczas spaceru dostrzegli leżącego na poboczu kota. Nie rusza się, ani nie reaguje. Niestety, jest martwy. Dziecko, jak się później dowiadujemy mające wówczas dwa latka, zadaje pytanie dlaczego jest martwy. Odpowiada mu jedynie dziwny, a nawet niepokojący uśmiech mamy. Bohaterem mangi jest Seiichi. 13-latek ma niezłe oceny i grupkę kolegów. Na dobre wchodzi w okres dojrzewania. Wydaje się jednak, że najbardziej zależy mu na dobrym zdaniu jego matki, Seiko. Ta z kolei sprawia wrażenie bardzo nadopiekuńczej, jakby nie dostrzegała, że jej syn dorasta i traktowała go wciąż jak małe dziecko. Widzimy, że nasz bohater nie jest najbardziej pewnym siebie, charyzmatycznym, towarzyskim chłopakiem, być może właśnie za sprawą tej nadopiekuńczości. Nadchodzi lato. W domu Seiichiego coraz częściej pojawia się jego kuzyn Shigeru. Ten zdaje się nieco go wykorzystywać, a może raczej to nasz bohater daje się wykorzystywać krewnemu. Co więcej, pojawia się dziewczyna, która zaczyna wykazywać zainteresowanie chłopakiem. Dostrzegamy jednak niepewności nastolatka. Zdaje się, jakby zdanie matki było najważniejsze w każdej kwestii. Im dłużej czytamy, tym bardziej zaczyna nam się wydawać, że z Seiko może być coś nie tak. Akcja mangi toczy się spokojnym tempem. Niby nie dzieje się tu nic nadzwyczajnego, ale czuć atmosferę niepokoju. Czytelnik ma wrażenie, że wydarzy się coś złego. Ciężko jednak przewidzieć katastrofy, która ma miejsce w finale pierwszego tomu. Krew na szlaku kończy się bowiem wypadkiem na rodzinnej wycieczce. Wypadku, który tak naprawdę wypadkiem nie jest, lecz dziwnym sposobem troski o własne dziecko. Seiko zrzuca bowiem Shigeru w przepaść. Pierwszy tom kończy się w najbardziej ekscytującym momencie. Czytelnik spodziewa się bowiem, że od momentu wspomnianego wyżej wypadku zaczną dziać się złe rzeczy. Im dłużej czytamy, tym bardziej jesteśmy ciekawi tego co autor tej historii ma nam do zaoferowania. Może się wydawać, że w tych kilku rozdziałach nie ma zbyt wiele treści. Dla mnie jest to jednak solidny, zachęcający do lektury wstęp do psychologicznego dramatu, który pokazuje, jak jedno zdarzenie może wpłynąć na ludzką psychikę. Do fabuły doskonale pasuje styl autora. Krew na szlaku w pierwszym tomie często skupia się na twarzach bohaterów i ich reakcjach na poszczególne wydarzenia. Wygląda to wręcz tak jakby Shūzō Oshimi był w stanie uchwycić ich w stresujących sytuacjach. Nadaje tym samym tej opowieści realizmu i sprawia, że czytelnik ma okazję przejrzeć się w lustrze, zobaczyć własne słabostki. Co więcej, świetnie sprawdza się formuła wspomnień Seiichiego, które uwypuklają charakter jego oraz Seiko i sugerują nadchodzącą katastrofę [zinnegoswiata.com]. Tak to, moi drodzy, wygląda. Reasumując, bardzo mocny początek tej na pewno świetnej historii, która niejednokrotnie nas zaskoczy. To też jedna z mang, podczas której czytania czujemy niepokój. Nawet jeśli nie dzieje się nic złego, czujemy, ze coś wisi w powietrzu, to nie idzie w dobrą stronę. Wielką rolę odgrywa tutaj nietuzinkowo narysowana mimika postaci — gesty, spojrzenia, to jest sztuka, by tak ją ukazać, by się to czuło. Autor niewątpliwie ma do tego talent, co się przekłada na historię i niesamowity klimat. Bardzo mocno polecam. Pod względem wydania jest bardzo przyjemnie. Po pierwsze tytuł jest wydany w powiększonym formacie ze śliczną obwolutą. Kreska jest przyjemna, a tłumaczenie oddaje klimat świata przedstawionego. Czas na opis ze strony wydawcy:
Seiichi Osabe to zwyczajny, trochę nieśmiały czternastolatek. Co prawda koledzy uważają go za maminsynka z racji nadopiekuńczej matki, ale poza tym drobnym szczegółem w jego życiu nie dzieje się nic niezwykłego. Do czasu pamiętnej w skutkach wycieczki w góry, która uświadamia mu, jak niebezpiecznym uczuciem może być matczyna miłość.
Czas na detale.

Specyfika wydania:
Liczba stron: 216
Format: A5 (14,5cm x 20,5cm)
Oprawa: miękka, obwoluta

Manga została wydana w formacie powiększonym z obwolutą. Nabyłem ją jeszcze w pre-orderze, więc załapałem się na dodatek specjalny w postaci dwustronnej zakładki. Mam tutaj jeszcze ulotkę reklamująca tomik, którą przy okazji wrzucam. Sam główny dodatek przyjemny, a wydanie w formacie powiększonym dodatkowo mnie skusiło do rozpoczęcia przygody z tym tytułem.

Podgląd na kolorowe strony.

Przejdźmy do właściwej treści, czyli podgląd kadrów z mangi. Kapitalna i szczegółowa kreska, jak wspominałem.

Czas na dodatek z pre-orderu, czyli dwustronna zakładka oraz ulotka. Ten drugi ze wspomnianych był dodawany przed premiera, ale też go chciałem wrzucić.

Tylna część.
Podsumowanie: „Krew na szlaku” to rasowy mangowy thriller psychologiczny pierwszej wody. Oszczędna w słowach i formie opowieść o toksycznym rodzicielstwie, która licznymi niedopowiedzeniami buduje bardzo ciekawy nastrój, ale i rys charakterologiczny postaci. Efekt jest taki, że choć pozornie dzieje się tu niewiele, tomik wypełniają emocje, a zarazem, mimo iż na większości plansz króluje biel i ascetyczne tła, rzecz ma niepokojący klimat nawet w tych momentach – a może zwłaszcza w nich – kiedy w kadrach dzieją się pozornie całkowicie niewinne rzeczy. To też debiut tego autora na naszym rynku, na który czekano latami. Trochę w sumie szkoda, że nie pojawił się w twardej oprawie, ale mamy, chociaż, powiększony format. Jeszcze taka dygresja na koniec. Grafika główna ze wpisu występuje w tomiku w dwóch wersjach — przy obu nie da się jej zobaczyć w formie widocznej tutaj. Tak samo wygląda w wersji oryginalnej, więc uznajcie to za zabieg zamierzony, a nie błąd wydawnictwa. Wracając… Zdecydowanie polecam tę mangę. To tyle na dzisiaj, miłego.

Dodaj komentarz