[ANIME BD] Spice and Wolf: Complete Series – Anime Classics

Ruszamy z najnowszym wpisem, moi drodzy. Nie udało się go wrzucić przed świętami, to pojawia się w ich trakcie (no, na samym końcu). Jak w sumie przewidywałem, nie wyrobiłem się wcześniej. Wybaczcie. W każdym razie dzisiaj się udało. Muszę się przy okazji pochwalić, że trochę fotek porobiłem, więc będę mógł parę fajnych rzeczy wam opisać. Udało się je zrobić, gdy przygotowywałem się na wpis podsumowujący marzec. Wypociny na ten temat pojawią się najprawdopodobniej jutro. To tam przyszłość, więc lecimy z zapowiedziami od Waneko (tak, dalszą część). Na początek „Azami no Shiro no Majo” („Wiedźma z Zamku Ostów”) od John Tarachine. Cytując wydawcę: Edynburg, Szkocja. Samotnie prowadząca niemagiczny sklep Marie Blackwood jest wiedźmą, która opanowała „magię” negocjacji z „duchami” tworzącymi świat. Ludzie kościoła w Londynie przyprowadzają do niej chłopca, który ma zostać jej uczniem. Okazuje się jednak, że chłopak jest wyjątkowo niebezpieczny… Czy Marie przyjmie niezwykłego podopiecznego pod swoje skrzydła? I jakie zdanie mają o tym zaprzyjaźnione z nią duchy? Dalej mamy „Darling! Meguru Hinohara Illustrations” Meguru Hinohary, gdzie znajdziemy ilustracje z serii “Therapy Game”, “Secret XXX” oraz “Boskie Łuski”. Kolejna nowość to „Ki ni Natteru Hito ga Otoko Janakatta” („Chłopak, który jej się spodobał, wcale nie jest chłopakiem”) od Sumiko Arai. Cytując wydawcę: Licealistka Aya Oosawa mimo bardzo modnego i kobiecego wyglądu lubi ciężkie brzmienia. Pewnego dnia odwiedza mały sklep muzyczny i z miejsca zakochuje się w sprzedawcy, który ma ciemne włosy, piercing w uszach, nosi bluzę z kapturem, maskę! Na jego widok serce Ayi bije szybciej, a w jej brzuchu szaleją motylki! Dziewczyna nie wie jednak, że to tak naprawdę dziewczyna, a w dodatku jej koleżanka z klasy, kujonka Mitsuki Koga! Ta, widząc, że Aya jej nie poznaje, nie ujawnia swej tożsamości. Chce zobaczyć, jak potoczy się ich pozaszkolna relacja. Jak zareaguje Aya, gdy dowie się, że jej sympatia tak naprawdę nie jest chłopcem? Dalej mamy: „Yunagi no Machi Sakura no Kuni” („Miasto wieczornego spokoju, kraj kwitnącej wiśni”) od Fumiyo Kouno. Cytując wydawcę: Hiroszima, rok 1955. Dziesięć lat po tym, jak miasto pochłonął palący błysk światła. Młoda kobieta, Minami Hirano, nadal stara się poradzić sobie z traumą, jakiej doznała ona i inni ocaleli mieszkańcy. Bomba atomowa spustoszyła i na zawsze zmieniła jej życie. Czy powrót do rzeczywistości po tak strasznych przeżyciach jest możliwy? Na koniec „Kono sekai no katatsumi ni” („W tym zakątku świata”) od Fumiyo Kouno. Cytując wydawcę: Suzu Urano to niewinna i dobroduszna dziewczyna, która uwielbia rysować. Wychodzi za praktycznie nieznajomego mężczyznę i zamieszkuje z nową rodziną nieopodal Hiroszimy. Mimo początkowych trudności szybko przyzwyczaja się do nowego życia, ale II Wojna Światowa poddaje ją wielkiej próbie… Manga przedstawia okres od 1933 roku do końca Wojny, kiedy spokojna codzienność stopniowo ustępuje miejsca trudnym i bezlitosnym warunkom. Konflikt zbrojny ostatecznie dociera do brzegów Japonii i na „podwórko” Suzu, która będzie musiała przezwyciężyć nieuniknione cierpienie i stratę, jednocześnie utrzymując przy życiu siebie i tych, których pokocha. No, moi drodzy, różne są tutaj pozycje, ale ostatnie dwie zdecydowanie pozamiatały. Drogie są, ale warto, oj warto. Czas na część główną.
Dzisiejszym gościem honorowym jest „Spice and Wolf” w wersji „Complete Series” z tak zwanej edycji „Anime Classics” od Funimation. Tak, moi drodzy, w związku z nową adaptacją tej szalenie popularnej light novel (którą mam w przepięknej edycji prosto z USA) we właściwie już się rozpoczynającym (lub prawie) sezonie, postanowiłem przybliżyć jej poprzednią odsłonę. Zdaję sobie przy okazji sprawę, że jest na tyle popularna, by większość z czytających ten blog ją widziała lub przynajmniej kojarzyła. Jednak jednocześnie ten właśnie fakt sprawił, że wrzucenie tego wpisu było moim niejako obowiązkiem — tak popularna produkcja, a tutaj cisza? Kto to widział. W każdym razie przed laty zdobyłem ją w takim wydaniu. Pewnie część osób może zmylić fakt jakiejś edycji „Anime Classic”, co sugeruje gorsze wydanie, ale nie tym razem. Właśnie tutaj pojawiła się wersją na błękitnym nośniku ze wszystkimi odcinkami, dwie okładki do wyboru i inne bajery, które zaraz sobie przybliżmy. Może najpierw przedstawmy, o co ten cały ambaras? Świat przypominający Europę końca XVI wieku. Lawrence Craft, handlarz w średnim wieku (jak na owe czasy), przybywa do Pasroe – zamożnej wioski na pogórzu, gdzie ma nadzieję ubić dobry interes. Przypadkiem trafia w sam środek święta ku czci lokalnego bóstwa – wilka sprawującego pieczę nad polami i zbiorami. Szybko jednak okazuje się, że święto to w gruncie rzeczy okazja do dobrej zabawy – w stare zabobony nikt już nie wierzy. Ostatecznie jednak niespodziewany obrót sytuacji sprawia, że oprócz towaru Lawrence zabiera z Pasroe nieoczekiwaną towarzyszkę – wilczą boginię Horo, tymczasowo w postaci nastoletniej dziewczyny. Albowiem Horo nie widzi już dla siebie miejsca w wiosce i pragnie wrócić na północ, skąd przed wiekami przybyła… Fabuła serii koncentruje się na kolejnych interesach prowadzonych przez Lawrence’a z wydatną pomocą Horo, która, jak się okazuje, ma całkiem spory talent do handlu. Zaznaczyć trzeba, że cała akcja skoncentrowana jest w dialogach, w których postacie negocjują bądź snują plany. Widzowie niezwracający uwagi na ten element filmu szybko się pogubią, nie będąc w stanie zrozumieć, dlaczego właściwie bohaterowie są zadowoleni lub niezadowoleni z interesu, czy 47 i ¾ sztuki srebra naprawdę jest tak wielką kwotą itp. Znajomość ekonomii nie jest na szczęście wymagana – twórcy ustami postaci podają obszerne wyjaśnienia, a świat to późne średniowiecze, z niezbyt jeszcze skomplikowaną gospodarką. Poważnym minusem dla fabuły jest zawieszony główny wątek – Spice and Wolf cierpi na powszechną ostatnio chorobę niedokończonych adaptacji. Co prawda, biorąc pod uwagę, że powieść nadal wychodzi, należało się spodziewać „przedwczesnego” zakończenia. Pytanie brzmiało, czy twórcom uda się w miarę zgrabnie wybrnąć z niedokończonych wątków. Szczęśliwie obyło się bez wpadki – ostatni odcinek zamyka dłuższą historię, zręcznie odwracając uwagę od właściwego celu podróży Lawrence’a i Horo. W ciekawy sposób pokazana została w Spice and Wolf przemoc. Nie znajdziemy tu „męskich” pojedynków „jeden na jednego”, charakterystycznych dla typowego fantasy i produkcji przeznaczonych dla widowni shounen. Bohaterami serii są zwyczajni ludzie (jedynym wyjątkiem jest Horo) – kupcy i mieszczanie, pozbawieni nie to, że nadnaturalnych mocy, ale nawet jakichś szczególnych umiejętności w posługiwaniu się bronią. Trudno więc się dziwić, że każdy unika walki jak może, a nikt przy zdrowych zmysłach nie atakuje, nie mając sporej przewagi (a najlepiej podstępnie i z zaskoczenia). Stąd też ciągłe ucieczki i pościgi w wykonaniu zarówno głównych bohaterów, jak i postaci drugoplanowych; stać i czekać, aż mu przyłożą, nikt w Spice and Wolf nie ma ochoty. Ten realizm w zachowaniu rozciągnięty został także na konsekwencje starcia – już niewielka rana czy solidne pobicie skutecznie eliminuje postać. Podczas seansu Spice and Wolf wiedziałem, że jest to anime niepodobne do jakiegokolwiek, które wcześniej oglądałem, a jednocześnie miałem nieodparte wrażenie, że skądś takie historie znam. Skojarzenie przyszło kilka dni później – Spice and Wolf to typowy przedstawiciel fantasy romantycznego, podgatunku fantasy ukierunkowanego przede wszystkim na ukazanie więzi między bohaterami, ich miejsca w społeczeństwie oraz ich rozwoju w świecie wzajemnych zależności. I rzeczywiście – Lawrence to prawdziwy „obywatel świata”, o niesamowicie rozległych znajomościach, podczas gdy Horo przez setki lat związana była z wioską, w której odgrywała rolę bóstwa opiekuńczego. Ich żywiołem są stosunki międzyludzkie, będące praktycznie treścią egzystencji obojga bohaterów. Jakże odległy to obraz od aspołecznych niedojd i ponurych mścicieli, zaludniających kadry japońskich filmów animowanych… Także i w postaci Horo widać wyraźne wpływy romantycznego fantasy. Bohaterowie łączący cechy ludzkie, zwierzęce i duchowe są popularni w powieściach tego gatunku, często prezentujących holistyczne spojrzenie na rzeczywistość. Niestety, pod tym względem autor powieści nie stanął na wysokości zadania. Horo tyleż ma w sobie z wilka, co przeciętna uczestniczka cosplay’u z przyprawionymi uszami. Nieco lepiej oddana została – ukazana poprzez retrospekcje – więź między Horo a mieszkańcami Pasroe. W sumie jednak główna bohaterka bez większej szkody dla fabuły mogłaby zostać zastąpiona zwykłą ludzką kobietą (aż prosi się, aby umieścić Chloe w tej roli). Problem polega na mnożeniu bytów ponad potrzeby – nie mam nic przeciwko zbożowym boginiom zmieniającym się w wilka, ale niech to ma jakieś odzwierciedlenie w fabule [tanuki.pl]. Potem przyszedł drugi sezon… Twórcy Ookami to Koushinryou najwyraźniej uznali, że nie ma co poprawiać pomysłu, który już raz się sprawdził, i nie wprowadzając żadnych innowacji, postawili na prostą kontynuację historii przerwanej rok temu. I tak, po wygrzebaniu się z tarapatów, w jakie wpadli w Rubinhaigen, Horo i Lawrence kontynuują podróż na północ. Po drodze trafiają na święto w mieście Kumerson, gdzie ciężkie chwile przeżywa Lawrence, walcząc z jednej strony z bańką spekulacyjną, a z drugiej – z młodym Amatim, konkurentem do serca Horo… Pomimo zwiększonej porcji romansu, fabuła zachowuje schemat znany z pierwszej serii, a polegający na odwiedzaniu kolejnych miast w drodze do – nadal nieosiągniętej – ojczyzny Horo. Nieco bardziej zostały rozwinięte wątki zasygnalizowane jedynie w poprzednich odcinkach. Cel podróży stał się mniej mitycznym, a bardziej konkretnym miejscem, do którego można w rozsądnym czasie dojechać, odległa wcześniej wizja Lawrencowego własnego sklepu staje się bardziej realna, a bohaterowie zaczynają się wreszcie na serio zastanawiać nad tym, jak pogodzić podróż z normalnym życiem. Trochę więcej dowiadujemy się o okolicach, przemierzanych przez protagonistów, aczkolwiek nadal są to tylko okruchy, niedające szerszej wiedzy o świecie. Po prawdzie wiedza ta nie jest aż tak potrzebna – inaczej niż w anime takich jak Juuni Kokki czy nawet Slayers, kupieckie rozgrywki nie sięgają wpływem poza konkretne miasta i ich okolice. Dla mnie przynajmniej to jeden z atutów tej serii – nie tak znowu często spotyka się fantasy, w którym od poczynań bohaterów zależy co najwyżej stan skarbca kilku gildii kupieckich. Taki sposób przedstawiania świata, wyłącznie oczami bohaterów, ma jeszcze jedną zaletę – pozwala na uniknięcie wpadek związanych z opisywaniem kultury wprawdzie fikcyjnej, ale jednak garściami czerpiącej z europejskiego średniowiecza. Przykładowo, wiedząc, co Japończycy potrafią zrobić z takiego Kościoła, wcale nie mam autorom za złe, że zdecydowali się nie opisywać bliżej tej instytucji. Odmiennie potraktowana została kwestia przedstawienia postaci. Horo, jaka była, taka pozostaje, natomiast pewna zmiana zachodzi u Lawrence’a. Flirt Horo z Amatim wyraźnie uświadamia mu, jak wiele zaczęła znaczyć dla niego towarzyszka podróży, i tak naprawdę kończy jego karierę jako wędrownego kupca, a zaczyna jako „człowieka, który jeździ z Horo”. Owszem, handel nadal zajmuje ważne miejsce w jego życiu, ale z pewnością nie znajduje się już na pierwszym planie. Przy okazji, chyba wbrew zamiarom twórców, doszło w ten sposób do zmiany charakteru serii; przygodówka z handlem w tle zmienia się w historię wędrówki Lawrence’a ze swoją ukochaną, w poszukiwaniu celu, który tak naprawdę zupełnie go nie dotyczy, a po drodze powoli gubiącego wszystkie te cechy, które sprawiały, że poprzednio był interesującą postacią. Inaczej niż w pierwszej części, w której zdecydowanie brakowało wyrazistych bohaterów drugoplanowych, tym razem autorzy zdecydowali się na wprowadzenie dwóch postaci „dla towarzystwa”, odpowiednio Amatiego dla Horo, i Fleur dla Lawrence’a. Zabieg ten oceniam jako udany; widoczne w drugiej serii większe skupienie się na wątku romantycznym zaowocowało jednocześnie istotnym zwiększeniem interakcji między głównymi bohaterami, co szczerze pisząc, po pewnym czasie staje się nieco nudne. „Kupiec do towarzystwa”, rozdzielający na chwilę zakochaną parę, działa w tym przypadku jako przerywnik, odpędzający na chwilę kolejne sceny bazujące na sprawach osobistych. Niestety, nie wygląda na to, aby druga seria Ookami to Koushinryou dostała większy budżet od pierwszej, odnoszę nawet wrażenie, że starano się jeszcze bardziej oszczędzać na grafice. Do stosowanych już wcześniej trików z arsenału lazy animation (powtarzanie kilka razy tych samych ujęć, akcja w zaciemnionych wnętrzach, pustawe miasta, dużo statycznych widoków) doszły irytujące retrospekcje, ilustrujące dialogi i okazjonalnie monologi wewnętrzne postaci. Zaoszczędzono też na pogodzie, nieodmiennie pochmurnej i jesienno-zimowej, oraz na scenach akcji, których w pierwszej serii było niewiele, a w drugiej nie ma prawie wcale. Istotną poprawę zauważyłem tylko odnośnie ogona Horo, który dostał lepszą animację, więcej czasu antenowego, a okazjonalnie zastępował mimikę twarzy. Projekty postaci pozostały takie same (ale doprawdy, ubrania mogliby czasem zmienić…), a kto miał nadzieję, że pojawi się jakiś bardziej oryginalny bohater, srodze się zawiedzie – druga seria to nadal ta sama, klasyczna i bez fajerwerków kreska, podchodząca pod połowę lat dziewięćdziesiątych. I to właściwie tyle, co potrafię powiedzieć o stronie technicznej Ookami to Koushinryou II; jeżeli chodzi o muzykę, to chyba jakaś była, ale za nic nie potrafię jej sobie przypomnieć, opening i ending utrzymano w tej samej konwencji, co poprzednio, a za podkład do nich posłużył miałki pop, z tego rodzaju, co to jednym uchem wpada, a drugim wylatuje [tanuki.pl]. Reasumując, naprawdę udane fantasy z elementami ekonomii czy handlu, ciekawymi rozwiązaniami fabularnymi, świetnymi postaciami i przyjemną kreską. Nawet po upływie kilku lat potrafi oczarować, ale w momencie swojej premiery zdecydowanie się wybijała. Była to (i jest?) jedna z serii, którą oglądało wielu, i tyle samo zauroczyła. Większa część wypowiadała się o niej pozytywnie, bo tak naprawdę trudno się tu, do czego przyczepić, pomijając fakt, że nie została dokończona. Fabuła light novel popłynęła dalej, a my się nigdy nie doczekaliśmy kolejnego sezonu. Strzelam, ze ktoś stwierdził, że nie ma co dokręcać odcinków, trzeba zacząć od zera i tym ma być ta nowa adaptacja, ale na jej analizę przyjdzie jeszcze czas. Stare „Spice and Wolf” bardzo mocno polecam każdemu, nieważne, czy lubuje się w fantasy — dajcie szansę. Jeśli chodzi o sprawy techniczne. Wydanie oferuje naprawdę niezłe kodowanie czy jakość audio. Myślę tutaj o wydaniu na płytach Blu-ray, bo ten od DVD wygląda mocno średnio. Nie wiem, kto uznał, że wrzucenie po siedem odcinków na płytę DVD to dobry pomysł, ale powinien wylecieć z firmy za takie akcje. Jedna ten nośnik mnie nie interesuje. Przejdźmy do fotek tego wydania i detali.

Specyfika wydania:
Języki: japoński, angielski
Dźwięk: Dolby TrueHD 2.0 (japoński), Dolby TrueHD 5.1 (angielski)
Rozdzielczość: 1080p HD (BD) i 480p SD (DVD)
Format obrazu: 16:9
Region: płyty BD: A/B. Płyty DVD: region 1, 2 i 4.
Napisy: angielskie
Dyski: 4xBD i 4xDVD
Lista odcinków z wydania:
Spice and Wolf:
1. Wolf and Best Clothes
2. Wolf and Distant Past
3. Wolf and Business Talent
4. Wolf and Her Helpless Partner
5. Wolf and Lovers` Quarrel
6. Wolf and Silent Farewell
7. Wolf and a Tail of Happiness
8. Wolf and Virtuous Scales
9. Wolf and Shepherd`s Lamb
10. Wolf and the Swirling Plot
11. Wolf and the Biggest Secret Scheme
12. Wolf and a Group of Youngsters
13. Wolf and a New Beginning
Spice and Wolf II:
0. Wolf and Amber Melancholy
1. Wolf and an Inadvertent Rift
2. Wolf and the Calm Before the Storm
3. Wolf and the Gap That Cannot Be Filled
4. Wolf and the End of Shallow Thinking
5. Wolf, Hope and Despair
6. Wolf and Trustworthy God
7. Wolf and Playful Days
8. Wolf and a Fascinating Traveler
9. Wolf and Reckless Negotiation
10. Wolf and Lonely Smile
11. Wolf and the Decision to Part
12. Wolf and Endless Tears
S1. Studying with Holo
S2. Stretching with Holo

Mamy tutaj przykładowe wydanie, które w sposób właściwy charakteryzuje serię „Anime Classics”. Dlaczego? Kompletne dwa sezony produkcji wraz z odcinkiem OAV czy specjałami, czyli wszystko, co do tej pory powstało. Do tego wrzucono nam dwie okładki. Jedna znajduje się na obwolucie z tektury, a druga na okładce od BD-casu. Obie przypominają graficznie obrazki z light novel. Może to kogoś zdziwić, ale nawet w Japonii tym cechowały się okładki od wydań towarzyszących tej produkcji.

Podgląd na okładkę pod obwolutą. Tylna część wygląda identycznie jak na tekturowej obwolucie, więc fotki jej nie wrzucałem.

Podgląd na płyty. Nawiasem mówiąc, znalazło się tutaj „Spice and Wolf II Specials” Są to krótkie opowieści, których narratorką jest Horo. W pierwszym odcinku omawia skrótowo rodzaje żywności, jaką posilają się bohaterowie serii (w tym nieco dłuższy wywód o winie). W drugim odcinku natomiast prezentuje „ćwiczenia rozciągające” (przeznaczone jednak raczej dla wilków).

Podgląd na grafikę pod płytami.
Podsumowanie: Spice and Wolf przedstawia średniowieczną Europę. Fabuła tego anime opiera się na interesach prowadzonych przez Lawrenca Crafta oraz jego towarzyszkę – wilczą boginię Horo przedstawioną jako młoda dziewczyna z wilczymi uszami i ogonem. Znudzona wieloletnią opieką nad wioską, której mieszkańcy o niej zapomnieli, postanawia wrócić w swoje rodzinne strony. Aby to osiągnąć, zawiera umowę z kupcem, który w zamian za dowiezienie jej na północ otrzyma jej ochronę i pomoc. Horo bowiem po spożyciu zboża albo ludzkiej krwi potrafi zmienić się w kilkumetrowego wilka. Klasyka pełną gębą, pozycja nietuzinkowa i wybijająca się ze schematów. Warto ją poznać (lub sobie przypomnieć) przed jej nową odsłoną/adaptacją. Opisywane tutaj wydanie jest raczej wyprzedane i dostępne tylko z drugiej reki. To tyle na dzisiaj, miłego.