[ANIME UHD] Paprika – Limited Edition Steelbook

Ruszamy z najnowszym wpisem, moi drodzy, w sumie nieco szybciej, niż by się wydawało. Z drugiej strony w ostatni weekend jakoś tam bogato nie było, a są pozycje warte w miarę sprawnego opisania, więc trzeba zakasać rękawy. Ostatnio wspominałem, że mam problem z przesyłką od FedEX i w sumie dalej się nie rozwiązał. Myślałem już, że wszystko mają, ale paczka nie ruszała z miejsca, a dzisiaj po konsultacji mi powiedzieli, że nie załączono do paczki dokumentów. Mam nadzieję, że mogę je wysłać samemu, bo robi się to mało poważne. Na pocieszenie paczka z Japonii jest już prawie na miejscu i może nawet jutro u mnie zagości. Czas na nowinki. Zaczynają nas zasypywać premierami kinowymi anime. Gutek Film nabył prawa kinowe do 6 kultowych tytułów Studia Ghibli: „Spirited Away: W krainie bogów”, „Ruchomy zamek Hauru”, „Księżniczka Mononoke”, „Ponyo”, „Tajemniczy świat Arrietty” i „Narzeczona dla kota”. Na razie w Cinema City tego nie widzę, ale w Multikinie już jakieś zapowiedzi się ukazały. Mało wam? Crunchyroll i Sony zapowiedziało daty premier dla różnych regionów filmu „Haikyu!! The Movie: Decisive Battle” i widnieje tam Polska z dniem 31 maja. Dzieje się, moi drodzy. Czas na część główną.
Dzisiejszym gościem honorowym jest film „Paprika” w wersji Limited Edition Steelbook na UHD od Sony. Tak, moi drodzy, nabyłem sobie ten obraz na tym nośniku, o czym w sumie już informowałem. Trochę pospiesznie go nabyłem, bo pojawiły się obawy, że został wyprzedany, ale powrócił w ciągu dwóch tygodni do sklepów. Ostatecznie kupiłem go po dobrej cenie, więc przy jakiś tam ewentualnych przeliczeniach, mogłem przepłacić w ostatecznym rozrachunku kilka złotych, ale z drugiej strony już go mam na miejscu i widziałem. Ktoś nie zna tego kultowego obrazu Satoshiego Kona? Poważnie? Pewnie znajdą się i tacy, ale jest niewątpliwie popularny, a jego sprzedaż w tej edycji tylko to udowadnia. Jak to określają, nabywają ten obraz nie tylko fani animacji japońskiej. Reasumując, interesuje większe grono odbiorców. Czas na jakąś recenzję tego kultu. Rok 2004. Właśnie w tym roku zostaje wymyślony nowy rodzaj psychoterapii. Polega ona na tym, że psychoterapeuta wchodzi w umysł pacjenta i razem z nim doświadcza jego snów. Jedną z osób korzystających z tej usługi jest Toshimi Konakawa, szanowany policjant oraz jeden z głównych bohaterów filmu. Niestety jego sny w lada momencie stają się koszmarami związanymi z jego przeszłością i sprawą, której nie umie rozwiązać. Jego psychoterapeutka, tytułowa Parika (może być też po prostu Papryka, lecz ja wolę po angielsku), będzie musiała pomóc mu uporać się z jego problemami. Większość klientów jest zadowolonych z terapii, lecz jednak pojawia się wielki problem; tuż przed uchwaleniem ustawy na korzystanie z tego rodzaju psychoterapii, ktoś kradnie urządzenie. Przez tę kradzież niektórzy naukowcy zaczynają szaleć i popełniać samobójstwa. Najgorsze jest to, że prezes o wszystkim się dowiaduje. Stawia więc swoim pracownikom ultimatum: albo zdobędą skradziony sprzęt w przeciągu paru godzin, albo produkcja tych urządzeń zostanie wstrzymana. Atsuko Chiba, wielokrotnie nagradzana psychoterapeutka, wyrusza w niebezpieczną podróż wraz z innymi doktorami, by powstrzymać złodziei przed inwazją snów oraz koszmarów, które mogą zniszczyć świat. Bohaterce pomoże jej Paprika, która jest z nią powiązana w niezwykły sposób. Kto ukradł urządzenia? Czy powstrzymają ich przed totalną zagładą? Kim lub czym jest tak naprawdę Paprika? Na te pytania dostaniemy odpowiedź, lecz nie w tak prosty sposób, jak można byłoby się spodziewać. Paprika niestety lub stety nie jest prostym filmem. Zakłopotanie możemy już doświadczyć od pierwszych minut, gdy widzimy sny (a raczej koszmary) policjanta. Na szczęście nie jest to aż tak skomplikowane, że po zakończeniu seansu będziecie szukać w internecie wyjaśnień niektórych wątków; wszystko zostało tutaj wyjaśnione w mniej lub bardziej dynamiczny sposób, trzeba po prostu uważnie oglądać produkcję. Co do samej fabuły, to wiedziałem, że będzie na wysokim poziomie, lecz nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobra. Naprawdę, od początku do końca intryguje i wciąga, a przy tym samym zmusza widza do myślenia. Dla wielu ludzi film ten będzie bardzo podobny do Incepcji, co jest oczywiście dobrym skojarzeniem. Widać, że Nolan inspirował się Papriką, nawet niektóre lokacje są podobne. Oprócz świetnej fabuły i podobieństw do Incepcji znajdziecie jeszcze wiele symboliki oraz smaczków nawiązujących nie tylko do poprzednich filmów Satoshi’ego Kona, ale też do popkultury i niektórych japońskich reżyserów. Nie będę wam zdradzała szczegółów, gdyż fajnie samemu sobie dopatrzeć się tzw. Easter Egg’ów (taka mała wskazówka: są one poukrywane w większości przypadków w tle). Satoshi umie tworzyć klimaty do swych produkcji, co widać też na szczęście w Paprice. Może nie jest on ciężki (nawet czasami jest zbytnio radosny), to dalej sprawia on, że produkcję ogląda się z przyjemnością, ale też momentami z małym niepokojem. Ogólnie to bardzo podobały mi się w filmie różnorodność widoków. Podczas filmu bohaterowie zwiedzą m.in. szklarnie, park rozrywki oraz kino, choć nie powinno to nikogo dziwić; jesteśmy przecież w świecie snów, prawda? Paprika ma wielu bohaterów, a każda główna oraz drugoplanowa postać jest rozbudowana, co jest niezwykłe, gdyż film trwa tylko półtorej godziny. Bardzo podoba mi się to, że każdy bohater jest inny, gdyż dzięki temu powstają nawet zabawne, ale też dramatyczne konflikty. Oprócz tego, że są różnorodni, to po prostu są świetnie napisani. Dialogi to duża zaleta produkcji, gdyż nie brzmią sztucznie. Ok, no to pomówmy dokładnie o niektórych bohaterach, a dokładniej o protagonistach. Warto na początku napisać o Atsuko, którą można lubić lub nienawidzić. Za co można polubić? Na 100% za to, że jest ambitna, pomocna i rozważna. A za co można jej nie lubić? Oczywiście za to, że jest dla niektórych zbyt surowa, a czasami skupia się wyłącznie na pracy, co przy tym samym może zaszkodzić innym osobom. Mimo paru wad polubiłem ją. Oprócz niej jest jeszcze Konakawa, czyli ten gliniarz. Choć w jego przypadku skupimy się bardziej na jego problemach i przeszłości niż na nim samym, to jednak jest on moją ulubioną postacią w tym filmie, gdyż po prostu był najmniej wkurzającą w swym zachowaniu postacią. Tak szczerze to on nie miał żadnych wad. Oczywiście nie można zapomnieć o Paprice, czyli o najbardziej tajemniczej postaci w filmie. Niestety nie mogę napisać dużo o niej, gdyż zadaniem widza jest odkrycie, kim tak naprawdę ona jest (i oczywiście odkrycie tożsamości złodziei). Mogę napisać tylko tyle, że pewnie wielu osobom się spodoba, gdyż jest postacią miłą, zrozumiałą, mądrą i piękną. Oczywiście nie samymi protagonistami film żyje, w produkcji znajdziemy wielu dobrze napisanych drugoplanowych postaci. Mamy m.in. towarzyszy Atsuko oraz ludzi, którzy znajdują się w snach bohaterów. Co ciekawe, każda z wymienionych wyżej postaci będzie się zmieniać, więc w lada moment swoją ulubioną postać możecie znienawidzić. Warto wspomnieć o antagonistach, czyli złodziejach. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, kto tak naprawdę ukradł urządzenia i jaki miał motyw. Twórcy dosłownie bawią się nami różnymi iluzjami, co można już potwierdzić podczas opening (który jest zresztą genialnie zrobiony, parę razy sobie go obejrzałam). Świat snów jest wielce dziwny i różnorodny. Bardzo podobają się mi płynne przejścia pomiędzy jedną a drugą iluzją lub postacią (przejścia pomiędzy bohaterami to częsty zabieg w tym filmie). O grafice można chyba tylko subiektywnie, gdyż film ten ma bardzo dziwną ,,kreskę”. Jedni grafikę polubią, drudzy nie. Mnie się jednak spodobało i myślę, że wygląda wspaniale jak na 2006 rok. Twórcy chętnie bawią cieniami, światłem i odbiciami, co wychodzi im znakomicie; naprawdę, wygląda lepiej niż większość nowszych produkcji. Choć tak jak pisałem wyżej, parę rzeczy są dziwnie narysowane, a dokładniej chodzi mi o niektórych bohaterów. Postacie czasem mają dziwne narysowane policzki lub kończyny. Mnie to jednak nie przeszkadzało (tak szczerze, to nigdy nie porzucam anime tylko dlatego, że ma okropną grafikę), a z czasem można się przyzwyczaić do stylu rysowania. Grafiki możecie nie polubić, lecz jestem pewien, że muzykę wręcz pokochanie. Wykonawcą ścieżki dźwiękowej do tego filmu jest Susumu Hirasawa. Kompozytor ten stworzył muzykę do m.in. legendarnego Berserk’era i Millennium Actress. Widać więc, że Satoshi wynajął zawodowca. Na szczęście nie zawiódł i dał nam muzyczne arcydzieło. Opening jest idealnym przykładem. Musicie sami posłuchać/obejrzeć go, aby zrozumieć, że mam rację. Oczywiście reszta utworów nie odstaje od openingu. Muzyka idealnie dopasowuje się do klimatu i przedstawionych scen [ppe.pl]. Dobra, dobra, wszystko wiemy, ale jak wypada wersja na UHD? Wczesna wersja Blu-ray z 2007 roku (która była obecna również w naszym kraju), zyskała uznanie recenzentów płyt wysokiej rozdzielczości pierwszej generacji i słusznie. To było wówczas oszałamiające. Od tego czasu oczywiście oczekiwania wzrosły i chociaż prezentacja wideo z 2007 roku nadal spełnia oczekiwania pod wieloma względami, nowo przywrócony przez Sony transfer Blu-ray 2160p 4K UltraHD (przedstawiany w oryginalnych proporcjach 1,85:1) jest zdecydowanym zwycięzcą i koniecznością — własna ostateczna wersja filmu. Na początek ostrzeżenie: w Paprice nie ma ostrych jak brzytwa grafik i animacji, które twoja pamięć, podobnie jak moja, może przywołać, szepcząc ci do ucha słodkie słówka. Szczegółowość i klarowność są bez wątpienia doskonałe, ale obraz jest lekko względny (à la Perfect Blue) — w rzeczywistości jest to cecha kinowa wynikająca ze źródła — część współczesnych fanów anime może na to narzekać. Nie przejmuj się taką krytyką. To jest Papryka taka, jaka została stworzona, zgodnie z przeznaczeniem i wiernie odrestaurowana. Każda ostatnia linia, tekstura i niuans są obecne i uwzględnione, bez błędów w kodowaniu. Przez cały czas dostrzegamy (lub nie) bardzo słaby szum, który zasługuje na dyskusję. Jest to prawie niezauważalne, szczególnie na odpowiednio skalibrowanym wyświetlaczu, a gdy jest zauważalne, łatwo można je pomylić z ziarnistością. Jednakże, o ile wiem, Paprika niekoniecznie powinna wykazywać jakąkolwiek strukturę ziarnistą, ponieważ jej oryginalne elementy są cyfrowe. Jeden z członków forum przedstawił jednak doskonałe wyjaśnienie: dithering, czyli „cyfrowy szum dodawany w obszarach pasm w celu zmniejszenia jego efektu”, co zdaniem tych samych członków jest rzeczywiście dobrą rzeczą. Paskowanie jest znacznie bardziej rozpraszające. Posunąłbym się o krok dalej i założyłbym, że na poziomie animacji źródłowej mogło najprawdopodobniej występować pasmowanie, co oznacza, że Sony mogło celowo zastosować dithering w celu poprawy jakości obrazu. Oczywiście zaktualizuję tę recenzję, jeśli będzie dostępnych więcej informacji lub dokładniejsze wyjaśnienia. W tej sytuacji przyjmuję dwa założenia: po pierwsze, jest to rzadki szum, który ma pozytywny wpływ na prezentację, a po drugie, ma on za zadanie złagodzić problem w oryginalnych elementach. Oznacza to również, że nie uważam szumu za wyłącznie negatywną cechę podczas nagrywania filmu (przynajmniej nie w momencie pisania tego tekstu). Wracając do wyższych walorów transferu. Kolory wyłaniają się z ekranu z bogactwem i żywotnością, która dosłownie krzyczy „HDR10” i „Dolby Vision” z całych sił. Głębia obrazu jest niesamowita, podobnie jak siła barw podstawowych filmu, intensywność czerni i piękno wyrównywania kontrastu. Paprika może być filmem raczej mrocznym (wizualnie, nie tylko tematycznie), ale w żadnym momencie obraz nie wydaje się mroczny, nawet w tych nielicznych sytuacjach, w których ma on przekazać mroczność. Nigdy nie będziesz spoglądał w cienie, aby dostrzec, co się dzieje; wszystko to nabiera olśniewającego życia w rozdzielczości 4K. Jak na moje pieniądze i z tego, co w tym momencie rozumiem, transfer 4K Papriki jest na granicy doskonałości. Nie mogę sobie wyobrazić, żeby wyglądało to dużo lepiej niż tutaj. Och, Sony, niech Bóg błogosławi. Paprika pojawia się na Blu-ray 4K UltraHD ze wspaniałą japońskojęzyczną ścieżką Dolby Atmos (wraz z angielskojęzyczną ścieżką przestrzenną DTS-HD Master Audio 5.1 dla tych, którzy wolą angielski dub). Dialogi są krystalicznie czyste i ładnie umiejscowione w polu dźwiękowym, co nadaje filmowi bardzo kinowy charakter. Co ja jeszcze chciałem? Aha, napisy są znane z innych wydań i wypadają świetnie. Czas na fotki tego wydawnictwa.

Specyfika wydania:
Języki: japoński, angielski, francuski, hiszpański, włoski, niemiecki i kantoński
Dźwięk: Dolby Atmos [japoński], Dolby TrueHD 7.1 [japoński], DTS-HD Master Audio 5.1 [japoński, angielski, francuski i niemiecki] i Dolby Digital 5.1 [hiszpański, włoski i kantoński]
Rozdzielczość: 2160p, 4K pUHD], 1080p HD (BD)
Format obrazu: 16:9 (1.85:1)
Region: free
Napisy: angielskie, angielskie dla niesłyszących, francuskie, niemieckie, włoskie, hiszpański, arabskie, koreańskie, mandaryńskie
Dyski: 1xUHD i 1xBD

Mamy tutaj śliczny steelbook od Sony z grafikami znanymi z wydania japońskiego. Wydawca zadbał, byśmy nie „stracili” ślicznej okładki, więc wszelkie opisy i zrzuty ekranu pojawiają się na przylegające karteczce, która nie jest nawet przyklejona. Wprawdzie mógł pójść o krok dalej i zaserwować obwolutę, którą stosuje Sentai, ale i tak jest świetnie.

Okładka po ściągnięciu tej ulotki.

Tylna jej część, czyli piękna grafika.

Podgląd na płyty. Tak, dwie, bo to wydanie na dwóch formatach. UHD i Blu-ray.

Grafika pod płytami.
Podsumowanie: Paprika to prosta opowieść o tym jak ludzka technologia może nie tylko uratować świat, ale też go kompletnie zniszczyć, a powodem jest oczywiście ludzka głupota. Jednak taki prosty motyw został przerobiony przez Satoshi’ego w tak skomplikowany sposób, aby widz odczuł niepokój i zakłopotanie. Trzeba pochwalić produkcję za nie tylko dobre przesłanie, ale też za wspaniałą warstwę audiowizualną, różnorodnych bohaterów i zakończenie, w które jest nieprzewidywalne. Polecam każdemu, gdyż jest to specyficzna produkcja, która uczy i bawi. Po latach ten klasyk doczekał się niemal idealnego wydania UHD, ale należy tutaj jednocześnie nadmienić, że pewne subtelne lub widoczne różnice docenią fani tej produkcji, lub poszukujący jak najlepszych wrażeń. Pytanie, czy ty, mój drogi odbiorco, się do tego grona zaliczasz. To tyle na dzisiaj, miłego.