[ANIME UHD] Evangelion: 3.0+1.11 Thrice Upon A Time – Deluxe Edition

Ruszamy z kolejnym wpisem, moi drodzy. Miał się pojawić jeszcze wczoraj, ale nie dałem rady. Po pracy było wyjście integracyjne, a potem byłem, że tak to ujmę, „zmęczony”. W każdym razie dzisiaj lecimy już z nowymi wypocinami. Zacznijmy standardowo, czyli od nowinek wszelakich. Po pierwsze moje zamówienie przedpremierowe z UK już w kraju, więc jest duża szansa, że pojawi się przed zakończeniem kwietnia. Na coś jeszcze czekałem, ale przesunięto mi datę premiery o trzy miesiące. Rynek muzyczny bywa naprawdę złośliwy, jeśli chodzi o takie tematy. Czas na zapowiedzi. Amazon brytyjski wyjawił nowe wydawnictwo Anime Ltd – „Makoto Shinkai Anthology — Limited Edition (BD)” ze wszystkimi przez nich filmami tego autora (czyli bez Suzume). Ci, którzy ich nie mają, mogą piać z zachwytu. Czas na nasz ryneczek. J.P.Fantastica wyda: „Chobits” od CLAMP. Cytując wydawcę: Uczący się do egzaminów Hideki Motosuwa znajduje na pobliskim śmietniku komputer. Niestety, komputer potrafi powiedzieć jedynie „chii” – okazuje się, że nie ma w nim oprogramowania. Reedycja komedii romantycznej, w której komputery mają ludzką postać! Twarde oprawy, wydanie 2in1, obwoluty i piękne grafiki. Cudownie. Dalej mamy „Chobits: Your Eyes Only — artbook” też od Clamp. Książka artystyczna zawierająca kolorowe ilustracje z serii Chobits, czyli powrót tego cacka po latach. Bardzo mnie to cieszy, bo chiałem go mieć, a zdobycie tej starej wersji graniczy z cudem lub jest kosztowne — ta cena jest świetna. Dalej mamy „Ningen Shikkaku (Zatracenie)” od duetu Osamu Dazai i Junji Ito. Cytując wydawcę: Adaptacja powieści pod tym samym tytułem. Przedstawia tragiczne życie Yozo, wrażliwego człowieka, który nie potrafi odnaleźć się w otaczającym świecie. W tej wersji Yozo podczas leczenia psychiatrycznego spotyka Osamu Dazaia, który opowiada mu o swoim samobójstwie. Seria w trzech tomach w formacie A5. Na koniec mamy „Klan Poe — Ao no Pandora” z tomem 7 od „Moto Hagio”. Cytując wydawcę: Kolejna historia Edgara i Allana osadzona w Monachium 2016 roku. Poznajcie wielką tajemnicę klanu, ukrywaną od stuleci! Reasumując, jest na co czekać. Wszystko mnie z tych zapowiedzi interesuje. Czas na część główną.
Dzisiejszym gościem honorowym jest film „Evangelion: 3.0+1.11 Thrice Upon A Time” w wersji deluxe od Anime Ltd na płycie UHD. Tak, moi drodzy, w końcu wracamy do uniwersum Evangeliona i ostatniej jego odsłony. To też kolejna recenzja animacji z nosnika UHD, który w tym przypadku jest warty zakupu. Zanim jednak sobie to opiszemy i porównamy, porozmawiamy o filmie. Nawiasem mówiąc, Anime Ltd ma prawa do pierwszej i ostatniej odsłony cyklu „rebuild” co jest nieco zabawne. Gdzieś czytałem, że mogliby teoretycznie wydać trzecią odsłonę na nośniku UHD, bo istnieje coś takiego i jest to odrębna licencja. Czy się tego doczekamy? Kto tam wie, ale pewnie nieprędko. Napisałem też, że to ostatnia odsłona cyklu Evangelion, bo sam jej autor napisał, że się w końcu uwolnił. Wydaje się, że tak pozostanie — ale trzeba nadmienić, że pieniądz rządzi światem, więc ktoś będzie może chciał znowu sobie zarobić za lat kilka na popularnej marce i sięgnie po jakieś ekranizacji light novel lub zrobienie rebuild filmów w wersji serialowej lub kto wie czego jeszcze. Na obecną chwilę najwięcej sensu by miał serial na UHD lub wszystkie rebuildy na UHD (istnieją w Japonii tylko ostatnie dwa). To jednak jakaś tam przyszłość. Skupmy się na teraźniejszości o dzisiejszym gościu honorowym — a konkretniej fabule. Ostatni na ten moment, a według reżysera ostatni w ogóle, Evangelion zaczyna się mniej więcej tam, gdzie zakończono poprzedni (poprzedzając to kilkominutowym streszczeniem poprzednich trzech filmów). Dzięki poświęceniu Kaworu i szybkiej reakcji Mari, Czwarte Uderzenie ostatecznie nie ma tak opłakanych skutków, jakie mogłoby mieć. Ludzkość jest mniej więcej w tym samym beznadziejnym położeniu, w jakim znajduje się od czasu “Prawie Trzeciego Uderzenia” pokazanego w finale drugiego filmu. Pierwszy długi akt (rozpoczęty niespecjalnie jasnym i istotnym dla reszty filmu prologiem) ogranicza się właściwie w całości do tak zwanej Trzeciej Wioski, do której trafiają Shinji, Rei i Asuka. Tam każde z nich stara się znaleźć dla siebie miejsce, co sama lokacja ułatwia, ponieważ dzięki specjalnym zabiegom technologicznym dookoła niej rozpościera się chroniony przed skażeniem teren, na którym możliwe jest uprawianie roli i w miarę spokojne życie. Każde z trójki pilotów ma tutaj swój character arc, w którym z mniejszym lub większym sukcesem przepracowują traumę związaną z ostatnimi wydarzeniami. Rei, która, jak wiemy z poprzednich filmów, jest jedną z licznej linii klonów, które zostały wyhodowane celem pilotowania Evy i pomocy Shinji-emu, szuka swojej tożsamości, z początku bardzo starając się maksymalnie upodobnić do swojej poprzedniczki, by z czasem odkrywać, że nie jest to jedyna droga. I ta droga wydaje się o tyle interesująca, że nie okazuje się w żadnym razie oczywista. Dzięki Asuce wiemy na przykład, że uczucie, jakim “Panna Sobowtór” darzy Trzecie Dziecko, to celowy efekt i cecha, która została jej niejako zaszczepiona. Widz, podobnie jak sama “Rei”, nie ma za bardzo zasobów, by w jakiś sposób skonfrontować się z tym zarzutem. Niezależnie od źródła tych uczuć sprawiają jej one radość, więc z miejsca stają się prawdziwe i wartościowe. To bardzo odświeżające, chociaż oczywiście niezupełnie unikalne, spojrzenie na kwestię “ducha w maszynie”, czy jak w tym przypadku – ducha w klonie. Zamiast rozważać kwestie duchowe, debatować, trzymamy się blisko ziemi i zamiast kontestować rzeczywistość, po prostu ją przyjmujemy. Takie podejście jest zresztą widoczne również w zakończeniu, o czym dalej. Wątki Shinji-ego i Asuki to dla odmiany bardzo ciekawa gra z ich serialowymi “liniami czasowymi”. Charakterystyczny dla Ikari-ego paraliżujący strach przed działaniem zostaje spotęgowany, a jego codzienność ogranicza się do bierności absolutnej. Shinji siedzi lub leży, odmawiając przy tym jakiejkolwiek aktywności czy kontaktu z innymi. Asuka przynajmniej z początku, pomimo że aktywnie kontaktuje się z mieszkańcami Trzeciej Wioski, również odmawia brania udziału w typowych pracach, twierdząc cały czas, że jej zadanie jest inne i ma chronić, zabezpieczony przecież technologicznie, ludzki przyczółek. To może niespecjalnie pogłębiona, ale z pewnością udana próba przedstawienia tej postaci z innej strony i przekucia jej poczucia wyższości w całkiem zaskakującą rolę, jaką przyjęła w nowym otoczeniu. Tym, co najlepiej wyszło Hideaki-emu Anno, okazuje się jednak to wszystko, co dzieje się już po powrocie Asuki i Shinji-ego na Wundera i po tym, jak Gendo Ikari przystępuje do dokończenia Projektu Dopełnienia Ludzkości. Ten trwający prawie godzinę ostatni akt w absolutnie satysfakcjonujący sposób łączy wszystko, co dobre w zakończeniu serialowym i tym z End of Evangelion. Epickie, ilustrowane kwasowymi kolorami, mieszającymi różne style i techniki animacji kosmologiczne rozstrzygnięcia w zupełnie naturalny sposób łączą się z introspektywnymi próbami autoterapii kilku najważniejszych dla serii postaci. Niezwykłą drogę przebywa tutaj Gendo, który do tej pory w obu wersjach historii był prowadzony raczej leniwie. Brakowało tej postaci głębi i scenariuszowego podkreślenia samolubności pobudek, które pchały go do Projektu Dopełnienia Ludzkości. Dodatkowo kontrastuje to z samym potencjalnym następstwem projektu, czyli zjednoczeniem i połączeniem całego życia na ziemi. Tutaj wspomniane niedopatrzenie zostaje dostrzeżone i poprawione. Wreszcie mamy okazję mocniej zagłębić się nie tyle w myśli, ile w uczucia Gendo. Zrozumieć, co kryło się za okularami, od których tak złowrogo odbijało się światło. On sam również mierzy się z uczuciami i podczas prawdopodobnie pierwszej szczerej rozmowy z synem w życiu, akceptuje rzeczywistość i godzi się ze stratą ukochanej. Scena, w której szef NERV wysiada z dobrze znanego z serii wagonu i pozwala mu odjechać, pięknie ilustruje ten proces i pozwala zamknąć wreszcie klamrą ważny, a urwany w serialowej wersji historii wątek. Wspomniany moment, podobnie jak mnóstwo innych, dostarcza satysfakcji, o którą często trudno, gdy czekamy na coś długie lata. Jednak tym, co najbardziej zapamiętam z ostatniego Evangeliona, jest sposób, w jaki Shinji zdecydował się “ustawić świat”, korzystając z możliwości, jaką dostał. Wymazanie z historii Evangelionów odczytałem jako mocny wyraz buntu przeciwko gloryfikacji cierpienia i traumy, która przesiąka większość światowej kultury. Evangeliony stały się w moich oczach symbolem trudu i cierpienia, które miały się nieodzownie łączyć ze stawaniem się lepszym i braniem odpowiedzialności za własne życie. Shinji, który z tym wszystkim się mierzył, odrzucił wspomniany koncept i ułożył świat, w którym zło i negatywne emocje nie są elementami dominującymi, na których ma się koncentrować uwaga. Stają się za to po prostu jednymi z wielu odcieni życia. Nie bez znaczenia jest również to, iż dzięki “zresetowaniu świata” piloci i pilotki nieistniejących już Evangelionów po raz pierwszy mogli fizycznie dorosnąć. Ma to oczywiście dobre uzasadnienie, gdy weźmiemy pod uwagę nie tylko walczącego z depresją Anno, ale również negatywny, toksyczny, zawierający groźby śmierci feedback, jaki wywołało oryginalne serialowe zakończenie. Reakcja ta nie tylko była wyrazem zawodu wywołanego brakiem ostatniego epickiego starcia, ale również pozytywnym, pełnym samoakceptacji wydźwiękiem introspektywnego zakończenia. Widownia chciała krwi, smutku i depresji, a Anno chciał domknąć swoje dzieło, tak jak domyka się dobry proces terapeutyczny. I nawet jeśli założymy, że ostatni odcinek czy odcinki miały pierwotnie wyglądać inaczej, a zostały uproszczone przez cięcia budżetowe, to nie mam najmniejszych wątpliwości, że ich wydźwięk miał być dokładnie taki, jaki ostatecznie się w serialu znalazł. Wściekłość i żal spowodowane reakcją części publiczności reżyser i scenarzysta przelał na End of Evangelion. Teraz, 24 lata po tym filmie, dostaliśmy moim zdaniem najpełniejsze zakończenie, które formę i estetykę czerpie z EoE, pozytywny wydźwięk i introspektywność z serialu, a dodatkowo wzbogaca to wszystko warstwą meta-komentarza, który znajduje również fantastyczne uzasadnienie w samym scenariuszu i idealnie dopełnia przemiany, jakie dokonały się w Shinjim na przestrzeni lat – i tych w scenariuszu, i tych w rzeczywistości. O Thrice Upon a Time można mówić jeszcze bardzo wiele. O fantastycznych sekwencjach akcji, o kontrowersyjnych wstawkach 3D i jeszcze bardziej kontrowersyjnej ich jakości (wielka twarz Rei to jakiś mało zabawny żart). O mnóstwie szczegółów, o pewnych scenariuszowych dziurach, które pojawiają się wszędzie tam, gdzie nie chodzi o psychikę postaci i relacje między nimi. I jestem pewien, że rozmawiać będzie się o tym wszystkim jeszcze długo. Evangelion zniknął w powszechnej świadomości i cały czas wywołuje dyskusje, debaty i kontrowersje. Podczas gdy wiele, nawet powszechnie uznanych, dzieł kultury pojawia się w codziennym dyskursie raczej jedynie jako mem, tak Evangelion jest żywym przykładem dzieła eklektycznego, od początku do końca komercyjnego, a jednocześnie szczerze autorskiego, w którym akcja w świecie przedstawionym cały czas zdaje się mieć meta znaczenia. Odwiecznym tematem do dyskusji stała się, chociażby, chrześcijańska symbolika, która, chociaż przez samych twórców uważana jest raczej za setting i estetykę niż zabawę z kulturową świadomością widza, od lat bywa interpretowana na różne sposoby [filmawka.pl]. Reasumując, wielkie kino, które mnie mocno urzekło i sprawiło, że jeszcze bardziej polubiłem ten cykl „rebuild”. Nawet jeśli wolę serial i to zdecydowanie, cieszę się, że Hideaki pokusił się o stworzenie tego dzieła — wnoszącego coś nowego do uniwersum, nawet jeśli miało kilka kontrowersyjnych, spłaszczających znaną nam wizje zmian. W finale jest ukrytych kilkanaście symbolicznych momentów — wyjście z pociągu wspomniane wyżej czy zdjęcie obroży z Shinjego przez Marii na końcu. Obroża symbolizuje niewolę, z której bohater i sam autor się uwolnił. Wyjawienie wprost swoich uczuć między bohaterami po latach też jest satysfakcjonujące. Najłatwiej mi się tutaj przyczepić do tego CGI, które chwilami wygląda wręcz słabo. Wielkie kino, które po zakończeniu sprawia, że ronimy łzę i chcemy je zobaczyć ponownie. Tak też zrobiłem, by porównać wersję UHD z Blu-ray. Pierwsza sprawa, film wygląda lepiej niż w streamingu na obu formatach. Co ciekawe jest dłuższy o jakieś 10-15 sekund. Wersja 4K zwala z nóg piękną jakością, nasyceniem barw, ostrością krawędzi i dynamiką. Już do wydania na nośnikach przy użyciu programów i re-próbkowania poprawiano ten efekt, ale najlepiej jest widoczny właśnie na UHD. W scenie z „okrętami” lewitującymi wokół okrętu WILLE. Kolejna scena to „tłuczenie” przez Asukę Shinjego. Jest tego więcej, ale tutaj najlepiej to widać. Reasumując, warto zainwestować w wersję UHD, jeśli ma się możliwość jej odtworzenia, bo stanowi kapitalne wykorzystanie tego nośnika i najlepszą wersję tego filmu pod względem jakościowym ogólnie. Sama jakość wizualna na nośniku Blu-ray też jest wysokich lotów i trudno coś zarzucić wydawcy, ale płyta UHD wygrywa na tym polu i widać to bez porównywania. Pod względem tłumaczenia mamy tu w sumie najwyższy poziom — nawet fani potwierdzają, że są lepsze napisy od tych znany z platformy Amazon. Czas na detale dotyczące fizycznych aspektów i fotki.

Specyfika wydania:
Języki: japoński i angielski
Dźwięk: DTS-HD Master Audio 5.1 (japoński i angielski)(UHD); DTS-HD Master Audio 5.1 (japoński i angielski)(BD, film główny), Dolby Digital 5.1 (japoński) i Dolby Digital 2.0 (japoński) (BD, dodatki)
Rozdzielczość: 2160p HDR (UHD); 1080p HD (BD)
Format obrazu: 16:9
Region: free (UHD); B (BD)
Napisy: angielskie i angielskie dla niesłyszących (UHD), angielskie, angielskie dla niesłyszących (BD)
Dyski: 1xUHD i 2xBD

Mamy tutaj bardzo ładne wydanie od Anime Ltd. Podobnie jak w przypadku serialu, powstało na mocy połączenia z GKids — robili je wspólnie. Amerykański wydawca głównie odpowiadał za kwestie licencyjne i kodowanie z tego co pamiętam. W przeciwieństwie do wydanego i recenzowanego przeze mnie serialu tutaj wydanie USA i UK różni się z korzyścią dla wydania brytyjskiego. Dlaczego? W wersji USA mamy digipack z płytami, a tutaj steelbook, który jest śliczny. Tak, mamy twardy box, do którego go włożono, do tego książeczkę, karty z grafikami i plakat. Wszystko w klimacie filmu.

Wspomniany steelbook.

Tylna jego część. W sumie mam uwagę drobną. Film wydano w wersji deluxe, którą tutaj obserwujecie i „steelbook”. Jednak tylko w tej pierwszej występuje płyta UHD — żeby była jasność.

Podgląd na płyty. Mamy tutaj trzy dyski. Film na UHD i Blu-ray i płytę z dodatkami. Konferencja pracowa z komentarzami reżysera. Dokument o różnych etapach powstawania produkcji i wyzwaniach im towarzyszącym. Zwiastuny. „EVANGELION:3.0(-46H” – film krótkometrażowy skupia się na historii Kitakami, pilota Evy, jak Asuka ją uratowała, jej życiu po trzeciej fali i dlaczego chciała zabić Shinjiego. Część tego materiału została włączona do filmu fabularnego, ale większość nie. Zdecydowanie najlepszy dodatek. „EVANGELION:3,0(-120min)” – animowana manga opowiada o nieokreślonej, przynajmniej w filmie, relacji pomiędzy Mari i Asuką, gdy Mari próbuje ją przekonać, aby poszła z nią na misję. Potem pierwsze minuty z trzeciego filmu. Całkiem fajnie wypada i dzięki temu rozwiązaniu mogliśmy to poznać — oryginalnie rozdawano tę mangę przy premierze filmu, jeśli dobrze pamiętam.

Czas na pierwszy prawdziwy dodatek, czyli książeczkę na dwadzieścia osiem stron z grafikami, opisami, szkicami postaci czy mechów i dokładnym opisem dodatków na płycie. Szatką graficzną przypomina to, co widzieliśmy przy okazji wydania serialu — reasumując naprawdę przyjemna lektura i uzupełnienie pakietu.

Podgląd do środka.

Jeszcze jedna fotka.

Ta już ostatnia.

Kolejny dodatek to pięć grafik. Znane są z plakatów i promocyjnych reklam. W USA początkowo były w kiepskiej jakości, ale wysyłano fanom poprawione wersje. Ciekawa wpadka, nawiasem mówiąc.

Czas na ostatni dodatek, czyli plakat znany z grafik promocyjnych czy steelbooku. Bardzo fajna grafika.
Podsumowanie: Czwarty i ostatni film tetralogii. Misato i WILLIE – grupa sprzeciwiająca się działaniom NERV-u – docierają do obecnie czerwonego Paryża. Załoga statku Wunder ląduje na wieży bezpieczeństwa i ma zaledwie 720 sekund na uratowanie miasta. Gdy pojawia się rój Evangelionów NERV-u, Mari musi stawić im czoła w Ulepszonej Jednostce 08. Tymczasem Shinji, Asuka i Rei (imię robocze) wędrują po Japonii. Kończąc, chcę po prostu zakomunikować, jak szczęśliwy i usatysfakcjonowany jestem po seansie Thrice Upon a Time. To w pewnym sensie spełnienie filmowych marzeń o tytule, który kończy cykl. Tytule od początku do końca przemyślanym, niebojącym się iść konsekwentnie wytyczaną w poprzednich odsłonach drogą. Tytule, który jest w całości realizacją wizji reżysera. Evangelion to ogromne kulturowe zjawisko. Co więcej, Rebuild of Evangelion 3.0+1.0 zacementuje nieśmiertelność historii Shinji-ego, Asuki i Rei. To kapitalne dzieło otrzymało wyborne wydanie, które chciałbym mieć od każdej odsłony cyklu. Kapitalne zwieńczenie cyklu, które zdecydowanie warto mieć dla płyty UHD. Polecam ogromnie. To tyle na dzisiaj, miłego.

Dodaj komentarz